To już dwa lata!
Dlatego mamy przyjemność zaprosić wszystkich uzależnionych i naszych sympatyków, na spotkanie rocznicowe przy kawie i ciastkach w środę 27.04.2011r. godź.15.00.
Miła atmosfera i czas spędzony wśród przyjaciół, każdemu na pewno poprawi humor.
A po spotkaniu odbędzie się normalny mityng i tylko od nas samych będzie zależeć czy będzie on zamknięty czy nie. Jeżeli nic nie macie do roboty to serdecznie zapraszamy!
Wiara ma to do siebie, Że jeszcze po zniknięciu Nie przestaje działać. Ernest Reman
środa, 20 kwietnia 2011
środa, 6 kwietnia 2011
" ALKOHOLIZM KOBIET "
Wstyd jest silniejszy od wszystkiego. Jest tak dojmujący, że kobieta woli umierać powoli na trzustkę, wątrobę, serce, byleby tylko nie przyznać, że jest alkoholiczką. Alkoholiczkami stają się lekarki, prawniczki, nastolatki i gospodynie domowe. Mają od 18 do nawet 70 lat. Wszystkie starannie ukrywają swoją chorobę.
Kobiety piją dyskretnie, starają się. Ukrywają picie: kosmetykami, częstym myciem zębów, jedzeniem. Ale to i tak widać. Najczęściej otoczenie udaje, że nie widzi. A zdarza się, że wiedzą najbliżsi i zamiast pomóc, stosują przemoc.
Kobiety zwykle piją mniej i szybciej trzeźwieją. Dzieje się tak, bo ich organizm ma więcej tkanki tłuszczowej, więc metabolizm alkoholu jest szybszy, wątroba prędzej się odtruwa.
U mężczyzn zamiast tłuszczu jest przewaga wody. Dlatego on zwykle wypija więcej, ale wolniej trzeźwieje. W Polsce kobiety alkoholiczki są traktowane gorzej od księży alkoholików, Ksiądz, chociaż w sutannie, to ciągle mężczyzna, ostro pijąca kobieta też ujdzie, ale alkoholiczka?
W tym słowie jest wszystko: patologia, prostytucja, głodne dzieci – jeśli kobieta mówi o sobie, że jest alkoholiczką, to tak, jakby mówiła o sobie, że jest szmatą, nikim”. Jest XXI wiek, kobiety, mogą polecieć na Księżyc, ale przyznać się do uzależnienia, co to, to nie!”.
A przecież wydawałoby się, że bardzo dawno temu, bo w latach 60. ubiegłego wieku, amerykański lekarz czeskiego pochodzenia Elvin Morton Jellinek opublikował przełomową pracę „Koncepcja alkoholizmu jako choroby”, w której przedstawił, w jaki sposób dochodzi do uzależnienia od alkoholu głównie u mężczyzn. Dziś wiemy już, że kobiety szybciej niż mężczyźni się uzależniają, codzienne picie szybciej uszkadza ich wątrobę i serce, podwyższa ryzyko raka piersi i zaburzeń hormonalnych.
Od ostatniej dekady wiadomo także, że kobiety w niczym nie ustępują mężczyznom w ostrym piciu. Polki nie różnią się zasadniczo od Francuzek, Niemek czy Brytyjek, które balują po pracy w korporacji tak straceńczo, z urwanym filmem, wymiotami i często demolowaniem lokalu, że dorobiły się nazwy tego stylu życia w krajach anglojęzycznych – ladette culture (ang. ladette – żeńska forma słowa koleś). Kolesiówy krzyczą po pracy: „zasuwamy ostro, chlamy na umór!” To ich hasło i styl życia. – Wlewają alkohol w siebie w takich dawkach, że tylko nieliczne z nich mają szansę trafić na odwyk. Jeszcze trzydzieści lat temu, kobiety w grupie terapeutycznej trafiały się rzadko, czasem jedna, czasem dwie na całą grupę. Dziś jest pół na pół. To nie musi wcale oznaczać, że wówczas piły mniej, lecz że z powodów społecznych miały większe opory przed pójściem na leczenie.
Coraz popularniejsze stają się dziś tylko kobiece grupy wsparcia AA, a w szpitalach powstaje coraz więcej kobiecych oddziałów detoksykacyjnych, które jeszcze dziesięć lat temu były rzadkością. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że trafiają na nie głównie Polki w wieku produkcyjnym, wypalone pościgiem za sukcesem, profesjonalistki z wyższych klas społecznych między 30. a 40. rokiem życia. Niestety, coraz liczniej dołączają do nich kobiety jeszcze młodsze – między 18. a 30. rokiem życia. Co dziesiąta kobieta w tym wieku pije dziś w Polsce w sposób destrukcyjny. – Polki, podobnie jak Amerykanki czy Brytyjki płacą dziś cenę uzależnienia od alkoholu za stres związany z bardzo silną konkurencją na rynku pracy. To uboczny efekt emancypacji. To kobiety, które bardzo długo potrafią funkcjonować na najwyższych obrotach i stanowiskach. Alkohol jest niezbędnym dopalaczem, więc długo nie dostrzegają problemu. „Nikt nie myślał o mnie jako alkoholiczce. Moje sukcesy były maską, pod którą chowałam demony” - mówią kobiety na odwyku i w grupach AA. Kobiety, które są lekarkami, prawniczkami, menedżerkami, które sięgnęły dna, choć ich znajomi i dalsza rodzina nie mieli o tym pojęcia. – Jedna z nich określa swoje dno twierdząc, że piekło go nie ma, a kiedy piła, czuła się tak, jakby była w piekle. Wyjście z tego piekła czasem graniczy z cudem. Bo równouprawnienie kończy się w momencie, kiedy przestają pić. – Gdy chcą trzeźwieć, budzą się w świecie, w którym nie ma litości, wręcz przeciwnie.
Opracował: SIGIMUND
Kobiety piją dyskretnie, starają się. Ukrywają picie: kosmetykami, częstym myciem zębów, jedzeniem. Ale to i tak widać. Najczęściej otoczenie udaje, że nie widzi. A zdarza się, że wiedzą najbliżsi i zamiast pomóc, stosują przemoc.
Kobiety zwykle piją mniej i szybciej trzeźwieją. Dzieje się tak, bo ich organizm ma więcej tkanki tłuszczowej, więc metabolizm alkoholu jest szybszy, wątroba prędzej się odtruwa.
U mężczyzn zamiast tłuszczu jest przewaga wody. Dlatego on zwykle wypija więcej, ale wolniej trzeźwieje. W Polsce kobiety alkoholiczki są traktowane gorzej od księży alkoholików, Ksiądz, chociaż w sutannie, to ciągle mężczyzna, ostro pijąca kobieta też ujdzie, ale alkoholiczka?
W tym słowie jest wszystko: patologia, prostytucja, głodne dzieci – jeśli kobieta mówi o sobie, że jest alkoholiczką, to tak, jakby mówiła o sobie, że jest szmatą, nikim”. Jest XXI wiek, kobiety, mogą polecieć na Księżyc, ale przyznać się do uzależnienia, co to, to nie!”.
A przecież wydawałoby się, że bardzo dawno temu, bo w latach 60. ubiegłego wieku, amerykański lekarz czeskiego pochodzenia Elvin Morton Jellinek opublikował przełomową pracę „Koncepcja alkoholizmu jako choroby”, w której przedstawił, w jaki sposób dochodzi do uzależnienia od alkoholu głównie u mężczyzn. Dziś wiemy już, że kobiety szybciej niż mężczyźni się uzależniają, codzienne picie szybciej uszkadza ich wątrobę i serce, podwyższa ryzyko raka piersi i zaburzeń hormonalnych.
Od ostatniej dekady wiadomo także, że kobiety w niczym nie ustępują mężczyznom w ostrym piciu. Polki nie różnią się zasadniczo od Francuzek, Niemek czy Brytyjek, które balują po pracy w korporacji tak straceńczo, z urwanym filmem, wymiotami i często demolowaniem lokalu, że dorobiły się nazwy tego stylu życia w krajach anglojęzycznych – ladette culture (ang. ladette – żeńska forma słowa koleś). Kolesiówy krzyczą po pracy: „zasuwamy ostro, chlamy na umór!” To ich hasło i styl życia. – Wlewają alkohol w siebie w takich dawkach, że tylko nieliczne z nich mają szansę trafić na odwyk. Jeszcze trzydzieści lat temu, kobiety w grupie terapeutycznej trafiały się rzadko, czasem jedna, czasem dwie na całą grupę. Dziś jest pół na pół. To nie musi wcale oznaczać, że wówczas piły mniej, lecz że z powodów społecznych miały większe opory przed pójściem na leczenie.
Coraz popularniejsze stają się dziś tylko kobiece grupy wsparcia AA, a w szpitalach powstaje coraz więcej kobiecych oddziałów detoksykacyjnych, które jeszcze dziesięć lat temu były rzadkością. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że trafiają na nie głównie Polki w wieku produkcyjnym, wypalone pościgiem za sukcesem, profesjonalistki z wyższych klas społecznych między 30. a 40. rokiem życia. Niestety, coraz liczniej dołączają do nich kobiety jeszcze młodsze – między 18. a 30. rokiem życia. Co dziesiąta kobieta w tym wieku pije dziś w Polsce w sposób destrukcyjny. – Polki, podobnie jak Amerykanki czy Brytyjki płacą dziś cenę uzależnienia od alkoholu za stres związany z bardzo silną konkurencją na rynku pracy. To uboczny efekt emancypacji. To kobiety, które bardzo długo potrafią funkcjonować na najwyższych obrotach i stanowiskach. Alkohol jest niezbędnym dopalaczem, więc długo nie dostrzegają problemu. „Nikt nie myślał o mnie jako alkoholiczce. Moje sukcesy były maską, pod którą chowałam demony” - mówią kobiety na odwyku i w grupach AA. Kobiety, które są lekarkami, prawniczkami, menedżerkami, które sięgnęły dna, choć ich znajomi i dalsza rodzina nie mieli o tym pojęcia. – Jedna z nich określa swoje dno twierdząc, że piekło go nie ma, a kiedy piła, czuła się tak, jakby była w piekle. Wyjście z tego piekła czasem graniczy z cudem. Bo równouprawnienie kończy się w momencie, kiedy przestają pić. – Gdy chcą trzeźwieć, budzą się w świecie, w którym nie ma litości, wręcz przeciwnie.
Opracował: SIGIMUND
CZYM TRZEŹWIENIE NIE JEST ?
* Nie jest trzeźwieniem zaprzestanie picia (odstawienie alkoholu) ani nawet świadoma, intencjonalna abstynencja. Są tacy, którzy nie piją, a nadal każde wzruszenie powoduje, że zaczynają wrzeszczeć na wszystkich wokoło. Kiedy na przykład inni z ich otoczenia mają inne plany niż oni, nawet przy decyzjach zupełnie niewielkich i mało ważnych, wybuchają agresją i zmuszają ich do przyjęcia swoich pomysłów;
* Nie jest trzeźwieniem zamiana uzależnienia od alkoholu na inne uzależnienie, jak choćby w przypadku osób, które zaczynają zapracowywać się na śmierć pod pozorem troski o dobro rodziny. Nie stanowią przykładu dobrego trzeźwienia także ci, którzy w sposób nałogowy nawiązują coraz to nowe związki lub nie odchodzą od komputera;
* Nie jest trzeźwieniem angażowanie się bez reszty w życie abstynenckie czy trzeźwościowe ani zajmowanie się bez opamiętania bezustanną terapią i niekończącymi się szkoleniami. Wiele osób ma błędne przekonanie, że im bardziej angażuje się w sprawy trzeźwościowe albo im więcej "pracuje nad sobą", tym lepiej trzeźwieje. Tymczasem ani bycie działaczem abstynenckim, ani wędrowanie z terapii na terapię, ani tym bardziej praca w odwyku same przez się nie tylko nie gwarantują trzeźwienia, ale niekiedy są zasłoną dymną dla niezajmowania się sobą.
Opracował: SIGIMUND
* Nie jest trzeźwieniem zamiana uzależnienia od alkoholu na inne uzależnienie, jak choćby w przypadku osób, które zaczynają zapracowywać się na śmierć pod pozorem troski o dobro rodziny. Nie stanowią przykładu dobrego trzeźwienia także ci, którzy w sposób nałogowy nawiązują coraz to nowe związki lub nie odchodzą od komputera;
* Nie jest trzeźwieniem angażowanie się bez reszty w życie abstynenckie czy trzeźwościowe ani zajmowanie się bez opamiętania bezustanną terapią i niekończącymi się szkoleniami. Wiele osób ma błędne przekonanie, że im bardziej angażuje się w sprawy trzeźwościowe albo im więcej "pracuje nad sobą", tym lepiej trzeźwieje. Tymczasem ani bycie działaczem abstynenckim, ani wędrowanie z terapii na terapię, ani tym bardziej praca w odwyku same przez się nie tylko nie gwarantują trzeźwienia, ale niekiedy są zasłoną dymną dla niezajmowania się sobą.
Opracował: SIGIMUND
Subskrybuj:
Posty (Atom)