Każdy upadek jest okazją do nauki, do zdobycia cennego wglądu w siebie, do wzięcia większej odpowiedzialności za swoje życie. A jednak to, że tak często doznajemy rozczarowań z powodu naszych upadków moralnych, sprawia, iż poczucie winy nie opuszcza nas, i potępiamy siebie. W takich sytuacjach poczucie winy jest szkodliwe dla nas: staje się męczarnią, zamiast być bodźcem.
Poczucie winy towarzyszy życiu, a wyrzuty sumienia to normalne doświadczenie dla większości z nas. Sposób, w jaki traktujemy poczucie winy, wpływa na nasz rozwój emocjonalny i duchowy. Tylko psychopata twierdzi, że nie ma poczucia winy. Ten typ osobowości nie jest przedmiotem naszych rozważań. Będziemy tutaj mówić raczej o tych, którzy doświadczają w swoim życiu "normalnego" poczucia winy. Absurdem jest twierdzenie, że nie powinniśmy nigdy poczuwać się do winy z jakiegokolwiek powodu. Jeśli byłoby to prawdą, zaiste mielibyśmy psychopatyczne społeczeństwo. Nikt z nas nie byłby bezpieczny w czyjejkolwiek obecności. Normalne, zdrowe poczucie winy jest czymś, co ochrania zdrowie społeczeństwa.
Poczucie winy może być bodźcem, szybkim, bolesnym wstrząsem pobudzającym nas do zmiany. Wyrzuty sumienia pomagają nam przyznać, że postąpiliśmy źle - i tak powinno być. Uczucia te powinny również pomóc nam w uczeniu się na własnych błędach. Czy kiedykolwiek zatrzymujemy się po to, by uświadomić sobie, jak wiele upadków, błędów, grzechów jest w naszym życiu? Jak radzimy sobie z konsekwencjami tego - z poczuciem winy, i czy wyciągamy z tego naukę?
Każdy upadek jest okazją do nauki, do zdobycia cennego wglądu w siebie, do wzięcia większej odpowiedzialności za swoje życie. A jednak to, że tak często doznajemy rozczarowań z powodu naszych upadków moralnych, sprawia, iż poczucie winy nie opuszcza nas, i potępiamy siebie. W takich sytuacjach poczucie winy jest szkodliwe dla nas: staje się męczarnią, zamiast być bodźcem. Stajemy się mniej ludzcy; przeżywamy nie odkupienie, lecz odrzucenie. W przeciwieństwie do psychopaty, który jest uwięziony przez innych, my więzimy siebie samych... za kratami wyrzutów sumienia.
Taki stan to chroniczne poczucie winy. Towarzyszy ono człowiekowi po otrzymaniu przebaczenia i akcie żalu, a nawet zadośćuczynieniu za popełniony grzech; wciąż go obciąża i paraliżuje. Takie poczucie winy staje się niezdrowe albo neurotyczne i utrudnia nam normalne funkcjonowanie. Trwanie w poczuciu winy jest rodzajem wymierzania sobie kary lub samozadręczaniem się, co występuje w naszym społeczeństwie znacznie częściej, niż zdajemy sobie z tego sprawę.
Obserwujemy czasami takie wymierzanie sobie kary z powodu rozpadu małżeństwa, śmierci kogoś kochanego, utraty pracy, czy też rozczarowania; albo też wtedy, gdy rozmyślnie rani się kogoś, jest się złośliwym lub mściwym. W takich wypadkach strona winna niepotrzebnie torturuje się za swoje wady i błędy. Świadomie lub nieświadomie, ludzie zadają sobie czasami rany, by własnoręcznie wymierzać sobie karę.
Nic bardziej nie podkopuje obrazu własnej osoby i poczucia wartości, niż ostre ataki wynikające z nie rozwiązanego problemu poczucia winy. Jest niezwykle istotne, by mieć kontakt z subtelnym, ukrytym poczuciem winy i wydobywać je na powierzchnię - inaczej będzie ono dezorganizować nasze życie. Wyparte poczucie winy będzie nas prześladować w innej formie: niepokoju, depresji, rozdrażnienia lub w postaci licznych zaburzeń psychosomatycznych. Czasami mamy wyrzuty sumienia bez widocznego powodu. Nie popełniliśmy niczego złego w sposób świadomy. Mówimy: "Mam wyrzuty sumienia, ale nie potrafię powiedzieć, dlaczego". Takie bezsensowne poczucie winy może wytwarzać niepokój i męczarnie bez końca. Od czasu do czasu możemy być nękani przez takie uczucia. Jeśli pozwolimy, by "dosięgły" nas, mogą zapanować nad naszym życiem,. Przeważnie są nielogiczne i nieuzasadnione.
Często, gdy mamy szczególne trudności w związku z bezpodstawnym poczuciem winy, powinniśmy zanalizować przeszłość rodzinną. Nierzadko odkrywamy w niej atmosferę oraz model niezdrowego poczucia winy, które w sposób świadomy i nieświadomy było częścią naszego wychowania. W takim przypadku musimy ten problem rozwiązać i zdobyć się na większy dystans w stosunku do rodzinnej przeszłości. Zdarza się również, iż ktoś oskarża nas o czyn, za który nie ponosimy odpowiedzialności. Wynikające z tego poczucie winy może być również spowodowane naszym wychowaniem. Powinniśmy wziąć odpowiedzialność za to, że dopuściliśmy do tego, iż inni nas obciążyli, a wtedy bardziej skutecznie poradzimy sobie z poczuciem winy. Kiedy pozwolimy innym wzbudzać w nas nieuzasadnione poczucie winy, będą sterować i manipulować nami, świadomie lub nieświadomie.
Wszystko to odbywa się na niezliczone sposoby w naszych związkach, szczególnie w małżeństwach i rodzinach. Oczywiście taki rodzaj poczucia winy może stać się całkowicie destrukcyjny dla naszych związków. Nieuczciwe powodowanie poczucia winy w drugim to w gruncie rzeczy poniżanie go i próba zniszczenia jego pewności siebie. Jakże często ludzie mają wyrzuty sumienia, dlatego że okazali całkowicie słuszny gniew, a w rezultacie ktoś poczuł się zraniony. W codziennych kontaktach nie sposób uniknąć zranień powstałych w tych sytuacjach, w których dążymy do prawdy. Taki ból jest po prostu częścią życia. Nasza szczerość może być bolesna, ale dopóki jest właściwa i pozbawiona złośliwości, nie ma potrzeby, byśmy mieli czuć się winni z tego powodu. Być szczerym to przyczyniać się do rozwoju pełnych zaufania kontaktów międzyludzkich. W rzeczywistości ranimy siebie nawzajem tak często, ponieważ nie potrafimy być wobec siebie szczerzy - i z tego powodu powinniśmy mieć wyrzuty sumienia. Tak wiele małżeństw i rodzin jest zranionych przez brak szczerości lub ze strachu przed konfliktem. Tak wiele małżeństw i rodzin przestaje istnieć z powodu milczenia, a nie przemocy. W takich przypadkach poczucie winy jest często nie na miejscu.
Zjawisko to przyjmuje dzisiaj niezwykle dramatyczną postać w przypadku rodziców, którzy bezpodstawnie czują się winni z powodu zachowania swoich dzieci, są skrępowani ich postępowaniem. Są rodzice, którzy mają poczucie winy, gdy karcą własne dzieci lub wtedy, gdy złoszczą się na nie; czują się winni, gdy dzieciom nie powiedzie się w szkole lub w życiu, gdy wpadną w tarapaty, a czasami nawet wtedy, gdy dzieci się rozwodzą. Niektórzy rodzice mają wyrzuty sumienia, gdy dzieci są złe na nich lub nienawidzą ich. Lista nie ma końca i jest niepokojąca. Nic dziwnego, że tak wiele rodzin przeżywa dzisiaj poważne trudności. Dzieci sterują rodzicami poprzez doprowadzanie ich do stanu nieuzasadnionego poczucia winy. Taki rodzaj wyrzutów sumienia może zaatakować nawet najbardziej pewnych siebie rodziców, jeśli nie podejmą tego wyzwania. Ważne jest, aby pamiętać o tym, że niektórzy ludzie potrafią zepchnąć całą odpowiedzialność za własne błędy na każdego, kto czuje się na tyle winny, by na to pozwolić.
Autentyczne wyrzuty sumienia powinny być rozważone i opanowane poprzez szukanie przebaczenia, naprawienie krzywdy i akt przeproszenia. Fałszywe wyrzuty sumienia mogą być opanowane lub, co najmniej skontrolowane poprzez konfrontację i zrozumienie. Tak często dokonuje się spustoszenie w naszym życiu z powodu ignorancji religijnej i niezrozumienia. Im dłużej przysłuchuję się ludzkim problemom, tym coraz bardziej jestem przekonany, że to one właśnie są powodem wielu niepotrzebnych trudności. Do nich należy nieuzasadnione poczucie winy, które przenika i opanowuje nasze życie. Jeśli irracjonalne poczucie winy utrudnia nam normalne funkcjonowanie, powinniśmy skorzystać z fachowej pomocy.
Rozwiązanie problemu poczucia winy nie oznacza uwolnienia się od konsekwencji naszych upadków. Musimy z nimi żyć i je naprawiać, na przykład: musisz zapłacić za talerz, który stłukłeś rzucając nim w brata; musisz odwołać kłamstwo wypowiedziane o kimś. Szczególnie bolesne są dla nas konsekwencje zranień, gdy chodzi o nasze bliskie związki. Zdarza się, bowiem, że, mimo iż otrzymaliśmy przebaczenie od zranionej przez nas osoby, mimo iż żałowaliśmy swego czynu, nasz związek z nią nie odnawia się w dawnej postaci albo nawet rozpada się. W ten sposób rozpadają się małżeństwa; kiedy jeden z partnerów nie jest w stanie przekonać drugiego do powrotu, dochodzi do rozwodu. W takich sytuacjach potrzeba więcej czasu, by wyrzuty sumienia wygasły.
Wiara ma to do siebie, Że jeszcze po zniknięciu Nie przestaje działać. Ernest Reman
czwartek, 21 czerwca 2012
środa, 18 kwietnia 2012
" MOJA CHOROBA "
JUREK ALKOHOLIK
Jeżeli ponosisz konsekwencje picia , przez alkohol zawalasz różne sprawy, powodujesz konflikty z ludźmi – jeżeli mając do wykonania jakieś obowiązki i zdarza się że je zaniedbujesz wybierając alkohol.. - jest duże prawdopodobieństwo że masz problem.
Czy denerwuje cię jak ktoś bliski powie ci że jesteś alkoholikiem? … Osoba wolna od nałogu potraktuje to jako dobry żart i najwyżej się uśmieje. Alkoholik nie pogodzony ze swoją chorobą prawie zawsze reaguje emocjonalnie – złość, agresja, atak.. A ty jak reagujesz?
Musimy pamiętać że to choroba umysłu i ciała. Wypracowane przez lata mechanizmy uzależnienia, tysiące trików by zmanipulować własnego siebie po to by przynajmniej ten jeden problem ( alkoholizm) do nas nie docierał, byśmy mogli dowolnie manipulować faktami zwalając całą winę za poniesione straty na złych ludzi, pecha, brak Boga, itd.pozwalają nam przez wiele lat cierpieć w błogiej nieświadomości własnej ułomności. Dlatego tak ciężko jest się przyznać . A nawet przyznanie się często niczego nie zmienia. Bo poza przyznaniem – musimy podjąć konkretne działania – dziś,teraz, już – by walczyć z chorobą. Planowanie podejmowanych działań ( od jutra nie piję, jutro idę na terapię, jutro zadzwonię umówić się do lekarza psychiatry, jutro pójdę na miting..) zazwyczaj kończy się tym że jutro znowu jest jutro .. a my nadal możemy pić... .U mnie trwało to latami...
DZISIAJ NIE PIJĘ
Nigdy nie przypuszczał bym ile może dać radości i samozadowolenia bycie odpowiedzialnym. To że można na mnie liczyć, to że można na mnie polegać, to że jestem trzeźwy. Kolejny dowód na to że mój kierunek jest dobry...
Bo na tym polega trzeźwe życie.. na tej wspaniałej, radosnej codzienności, na pokonywaniu własnych granic, słabości, wad. Na nauce - jak dzisiaj mogę pomóc innemu człowiekowi. I jak sam mogę byś szczęśliwy.
Często w swoim życiu spotykałem się z pytaniem - kiedy zacząłem mieć problem, kiedy przekroczyłem tą granicę za którą przestałem pić kontrolowanie.. kiedy to już było uzależnienie a kiedy jeszcze nie..
Granica... granica kojarzy mi się z murem.. wiele lat waliłem głową w mur.. ale żeby przeskoczyć go musiałem najpierw upaść i poznać go od fundamentów.. - tak właśnie zaczęło się moje trzeźwienie.
Nie raz nad tym się zastanawiałem. Dzisiaj wiem że nie znalazł bym w swoim starym życiu takiej granicy. To raczej mozolne , z uporem maniaka schodzenie po schodkach w dół...
Niby łatwiej niż do góry, niby stopnie nie duże, niby każdy czasami schodzi.. tylko że ludzie wokoło schodzili dwa-trzy stopnie, zatrzymywali się i wracali.. a ja ciągle w dół i w dół... Bez sensu... . Schodząc w dół coraz mniej widziałem, coraz mniej dostrzegałem, ogarniały mnie coraz większe ciemności... coraz słabiej widziałem.. szczególnie siebie i drugiego człowieka. Kolejne żaróweczki w mojej lampie przygasały, coraz częściej używałem wódki dla rozjaśnienia ogarniających mnie ciemności.. coraz większy strach, złość, frustracje, agresja.. wciąż schodziłem w dół zataczając się i zadając sobie co schodek pytanie po co ja tam lezę, wymyślając sobie tysiące wirtualnych, bzdurnych powodów - które setki razy powtarzane jak mantra - stawały się w moim umyśle prawdą. Zdarzało się też że prosiłem Boga by mnie z tej dziury wyciągnął - ale .. oczekiwałem że ktoś zbuduje mi windę - wejdę wcisnę przycisk i już.. - bo drałować pod górę nie miałem zamiaru... Bo ja dalej chciałem schodzić..okłamywałem się że tak przecież jest łątwiej. W końcu wszyscy zostali wyżej - a ja zostałem sam, sam z sobą, z rozpierduchą w moim życiu, tracąc rodzinę, firmę, znajomych... Konsekwencje,, konsekwencje, konsekwencje...
Ale w dół dalej było łatwiej, wtedy już nawet nie pamiętałem że można iść także w górę.
Każdy schodek - to tak naprawdę każda moja zła decyzja, odrzucona wartość, wada której pozwalałem działać, każdy objaw egoizmu, każda manipulacja, każde kłamstwo, każda krzywda którą zrobiłem, każdy lekkomyślny uczynek , każde złamanie dekalogu, itd....
Miałem powoli dość ( tak mi się wydawało..) stałem w ciemnościach zapłakany, zdewastowany, rozdarty - dzierżąc ostatnią rzecz która mi została - butelkę. Trzymałem kurczowo - i każdy kto chciał mi ją zabrać stawał się moim wrogiem. Wtedy już było niewielu takich.
Ktoś spuścił mi linę - i powiedział że wciągnie mnie trochę do góry - ale mam się jej trzymać i nie puszczać. Była to moja żona. powiedziała że to ostatni raz... Chwyciłem się kurczowo .. ale jak zobaczyłem jadąc do góry - że tam troszkę wyżej wcale nie jest lepiej ( zaczynało razić mnie światło - w którym zaczynałem dostrzegać jaki jestem ..), a rączki zaczynały boleć.. więc puściłem.
I znowu głęboka d..... .
Musiałem mocno się potłuc i parę rzeczy sobie połamać - żeby zdecydować że wchodzę z powrotem do góry. Spostrzegłem porównanie - pomiędzy tym co trochę wyżej - a tym co u mnie na dnie.. . Ale sam nie miał bym szans. Wsparcie, dobre słowo, dobre rady, wyciągnięta ręka z szklanką kawy czy herbaty ( wiadomo gdzie..), ciepły uścisk ręki, przytulenie. głos mówiący "dobrze że jesteś", brzęczący telefon w kieszeni i piękna, kompleksowa instrukcja z tysiącami przykładów jak nauczyć się znowu żyć. Przykładów okupionych łzami, cierpieniem, płaczem - czasami śmiercią..
Potykałem się, cierpiałem, wstawałem, ból kolan był nie do zniesienia. Ale gdy wydawało się że już nie dam rady - przychodził spokój i nowa siła. Parę razy byłem bliski upadku - ale za każdym razem gdy tylko poprosiłem o pomoc - znalazł się ktoś kto mnie podtrzymał, pomógł, postawił krzesło bym na chwile mógł spocząć..
I dalej wchodzę - od prawie 4 lat.. dzisiaj idę uśmiechnięty, zadowolony, dostrzegam coraz więcej światła wokoło. I pomimo tego że czasem jestem zmęczony, niewyspany - jestem szczęśliwy. Ja już byłem na dole - i zrobię wszystko by tam więcej nie trafić.
I wcale nie jest ciężej pod górę.. pod prąd.. Dzisiaj idąc dalej podaję rękę tym którzy się zastanawiają, wachają, tym którzy zaczynają dopiero nieudolną wędrówkę do góry..zabieram ich ze sobą - jeśli tylko chcą. Czasami podtrzymam, , zaparzę kawę, podstawię krzesło, pomogę zrozumieć technikę wchodzenia..
Oddaję to co sam kiedyś dostałem, bez czego nie dał bym rady. Ale nie jest to tak - że robię to całkiem bezinteresownie. Łatwiej wchodzić w towarzystwie innych, raźniej.. a gdy przyjdzie moment że zacznę się zastanawiać czy to ma sens.. gdy przyjdzie zwątpienie - ci ludzie zmobilizują mnie do dalszej drogi Rozmawiając z nimi przypominam sobie jak to było tam na dole , co czułem , jak myślałem.. To bardzo ważne. I dzięki nim zacząłem uczyć się dawać siebie innym ludziom.
Dzisiaj wiem że nie alkohol był moim podstawowym problemem. Alkoholizm jest skutkiem. I nie ma sensu go leczyć bez leczenia jednocześnie przyczyn - bo to tzw. leczenie syfa za pomocą kremu Nivea. Niby nie widać - nikt nie widzi, zasmarowany, wybielony.. - ale pod spodem rośnie i zbiera się ropa... i kiedyś pęknie.. i opryska wszystkich wokoło..
Dlatego nie tyle ważne dla mnie jest kiedy utraciłem zdolność picia kontrolowanego - ale od kiedy zacząłem podejmować nieodpowiedzialne, samolubne decyzje , których jedną z wielu było pozwalanie sobie na zbyt częste picie.. - które z czasem stało się przymusem, koniecznością.. Ale jak pisałem - to był skutek a nie przyczyna..
A ze przyczynami doskonale radzi sobie program wspólnoty AA, pod warunkiem że jest realizowany z całą szczerością, odwagą i konsekwencją. Bez manipulacji i odstępstw.
To akurat gorąco polecam, i tym którzy już leżą na dnie - jak i tym którzy niedawno dopiero zaczęli wędrówkę w dół...
Ciężko czasem na początku drogi znaleźć bratnią duszę z którą można porozmawiać o wszystkim. Miałem szczęście - ja znalazłem na początku taką osobę we wspólnocie AA. Usłyszałem doświadczenia ludzi którzy realizowali program ze sponsorem. I to było to - czego potrzebowałem. Osoby z którą mogę pogadać o wszystkim, przy której nie muszę grać twardziela, przy której pierwszy raz od wielu lat mogłem być sobą, której pozwoliłem się poznać na prawdę...
POPROSIŁEM CZŁOWIEKA O POMOC
Dzisiaj wiem że sam bym sobie nie poradził. Realizując program wspólnoty nie potrafiłem na początku szczerze spojrzeć na swoje życie, na siebie. Przy tej drugiej osobie uczyłem się i trenowałem szczerość. Ale też że wiele,wiele problemów które dla mnie wydawały się nie do przeskoczenia, okazywały się przy realnym zdrowym spojrzeniu na świat drugiej osoby - banalnymi drobiazgami których rozwiązań nie widziałem ze względu na mój specyficzny sposób widzenia i dostrzegania.
Mi to pomogło. I przyszedł czas, że tą szczerość i uczciwość bez obaw zacząłem trenować wżyciu...
Dzisiaj jestem sobą. Jestem szczęśliwym sobą. I dzisiaj doświadczam szczęścia pomagania innym tak jak kiedyś mi ktoś pomógł. Jest to ważny składnik mojego rozwoju.
Myślę że jak się rozejrzysz -znajdziesz osobę z którą możesz porozmawiać o wszystkim . Oczywiście jeżeli będziesz tego chciał. Dzisiaj nikt walczący z alkoholizmem nie musi być sam...
Najważniejszym narzędziem na początek był dla mnie telefon. Często nawet godzinne rozmowy z przyjaciółmi potrafiły rozładować wiele emocji które dla mnie były śmiertelnym niebezpieczeństwem. Złość, strach, samotność, brak umiejętności rozwiązywania problemów były dla mnie zabójcze.
Z tego narzędzia trzeba nauczyć się korzystać bez skrupułów. Mało jest rzeczy wspanialszych niż telefon choćby i w środku nocy od człowieka który potrzebuje pomocy, ma problem lub tylko poważnie musi pogadać gdyż się boi. Są to dla mnie wspaniałe doświadczenia. Nie dość że ktoś mi zaufał, to jeszcze mogę oddać to co kiedyś i ja dostałem. Co więcej działa to często zbawiennie nie tylko na dzwoniącego ale i na mnie...
Tylko nie można czekać z telefonem do samego końca. Bo jak zacznie już się poważnie mieszać w życiu -bardzo ciężko schylić się po książkę, zadzwonić czy pójść miting.
Zawsze mówię moim przyjaciołom :zadzwoń jak potrzebujesz, zadzwoń nawet wtedy jak będziesz szedł już pić. Nie bądź samolubem i egoistą, powiedz że idziesz, może wybiorę się z tobą i wypijemy razem :):) Tylko zadzwoń nim podniesiesz kieliszek.. bo potem jedyne co mogę powiedzieć to -wypij to co masz do wypicia i jak wytrzeźwiejesz, zadzwoń... Niestety wczoraj musiałem tak powiedzieć... :( Cóż, zapicia na początku drogi czy przy zaprzestaniu pracy nad sobą są wpisane w moją chorobę.
Raz w życiu mając pół roku trzeźwości - będąc po prawie 2 tygodniach detoksu i 6 tygodniach terapii zamkniętej, chodząc na terapię poszerzoną i mitingi, doprowadziłem do sytuacji w której już nie widziałem sensu dzwonienia... Długo ponosiłem konsekwencje ....
Dziś oddzwaniam na każde połączenie którego nie mogłem w danej chwili odebrać, bo wiem jak jest to ważne . To moja odpowiedzialność za drugiego człowieka. Dziś mam w telefonie wiele numerów przyjaciół - i wiem że jeżeli kiedykolwiek podzieje się ze mną źle, obojętnie gdzie będę i w jakiej sytuacji będę - jeżeli zadzwonię, otrzymam pomoc i wsparcie. Jeżeli zadzwonię....
Jeżeli potrzebujesz z kimś pogadać, możesz zawsze zadzwonić na infolinię AA w Polsce
0 801 033 242.
Jeżeli ponosisz konsekwencje picia , przez alkohol zawalasz różne sprawy, powodujesz konflikty z ludźmi – jeżeli mając do wykonania jakieś obowiązki i zdarza się że je zaniedbujesz wybierając alkohol.. - jest duże prawdopodobieństwo że masz problem.
Czy denerwuje cię jak ktoś bliski powie ci że jesteś alkoholikiem? … Osoba wolna od nałogu potraktuje to jako dobry żart i najwyżej się uśmieje. Alkoholik nie pogodzony ze swoją chorobą prawie zawsze reaguje emocjonalnie – złość, agresja, atak.. A ty jak reagujesz?
Musimy pamiętać że to choroba umysłu i ciała. Wypracowane przez lata mechanizmy uzależnienia, tysiące trików by zmanipulować własnego siebie po to by przynajmniej ten jeden problem ( alkoholizm) do nas nie docierał, byśmy mogli dowolnie manipulować faktami zwalając całą winę za poniesione straty na złych ludzi, pecha, brak Boga, itd.pozwalają nam przez wiele lat cierpieć w błogiej nieświadomości własnej ułomności. Dlatego tak ciężko jest się przyznać . A nawet przyznanie się często niczego nie zmienia. Bo poza przyznaniem – musimy podjąć konkretne działania – dziś,teraz, już – by walczyć z chorobą. Planowanie podejmowanych działań ( od jutra nie piję, jutro idę na terapię, jutro zadzwonię umówić się do lekarza psychiatry, jutro pójdę na miting..) zazwyczaj kończy się tym że jutro znowu jest jutro .. a my nadal możemy pić... .U mnie trwało to latami...
DZISIAJ NIE PIJĘ
Nigdy nie przypuszczał bym ile może dać radości i samozadowolenia bycie odpowiedzialnym. To że można na mnie liczyć, to że można na mnie polegać, to że jestem trzeźwy. Kolejny dowód na to że mój kierunek jest dobry...
Bo na tym polega trzeźwe życie.. na tej wspaniałej, radosnej codzienności, na pokonywaniu własnych granic, słabości, wad. Na nauce - jak dzisiaj mogę pomóc innemu człowiekowi. I jak sam mogę byś szczęśliwy.
Często w swoim życiu spotykałem się z pytaniem - kiedy zacząłem mieć problem, kiedy przekroczyłem tą granicę za którą przestałem pić kontrolowanie.. kiedy to już było uzależnienie a kiedy jeszcze nie..
Granica... granica kojarzy mi się z murem.. wiele lat waliłem głową w mur.. ale żeby przeskoczyć go musiałem najpierw upaść i poznać go od fundamentów.. - tak właśnie zaczęło się moje trzeźwienie.
Nie raz nad tym się zastanawiałem. Dzisiaj wiem że nie znalazł bym w swoim starym życiu takiej granicy. To raczej mozolne , z uporem maniaka schodzenie po schodkach w dół...
Niby łatwiej niż do góry, niby stopnie nie duże, niby każdy czasami schodzi.. tylko że ludzie wokoło schodzili dwa-trzy stopnie, zatrzymywali się i wracali.. a ja ciągle w dół i w dół... Bez sensu... . Schodząc w dół coraz mniej widziałem, coraz mniej dostrzegałem, ogarniały mnie coraz większe ciemności... coraz słabiej widziałem.. szczególnie siebie i drugiego człowieka. Kolejne żaróweczki w mojej lampie przygasały, coraz częściej używałem wódki dla rozjaśnienia ogarniających mnie ciemności.. coraz większy strach, złość, frustracje, agresja.. wciąż schodziłem w dół zataczając się i zadając sobie co schodek pytanie po co ja tam lezę, wymyślając sobie tysiące wirtualnych, bzdurnych powodów - które setki razy powtarzane jak mantra - stawały się w moim umyśle prawdą. Zdarzało się też że prosiłem Boga by mnie z tej dziury wyciągnął - ale .. oczekiwałem że ktoś zbuduje mi windę - wejdę wcisnę przycisk i już.. - bo drałować pod górę nie miałem zamiaru... Bo ja dalej chciałem schodzić..okłamywałem się że tak przecież jest łątwiej. W końcu wszyscy zostali wyżej - a ja zostałem sam, sam z sobą, z rozpierduchą w moim życiu, tracąc rodzinę, firmę, znajomych... Konsekwencje,, konsekwencje, konsekwencje...
Ale w dół dalej było łatwiej, wtedy już nawet nie pamiętałem że można iść także w górę.
Każdy schodek - to tak naprawdę każda moja zła decyzja, odrzucona wartość, wada której pozwalałem działać, każdy objaw egoizmu, każda manipulacja, każde kłamstwo, każda krzywda którą zrobiłem, każdy lekkomyślny uczynek , każde złamanie dekalogu, itd....
Miałem powoli dość ( tak mi się wydawało..) stałem w ciemnościach zapłakany, zdewastowany, rozdarty - dzierżąc ostatnią rzecz która mi została - butelkę. Trzymałem kurczowo - i każdy kto chciał mi ją zabrać stawał się moim wrogiem. Wtedy już było niewielu takich.
Ktoś spuścił mi linę - i powiedział że wciągnie mnie trochę do góry - ale mam się jej trzymać i nie puszczać. Była to moja żona. powiedziała że to ostatni raz... Chwyciłem się kurczowo .. ale jak zobaczyłem jadąc do góry - że tam troszkę wyżej wcale nie jest lepiej ( zaczynało razić mnie światło - w którym zaczynałem dostrzegać jaki jestem ..), a rączki zaczynały boleć.. więc puściłem.
I znowu głęboka d..... .
Musiałem mocno się potłuc i parę rzeczy sobie połamać - żeby zdecydować że wchodzę z powrotem do góry. Spostrzegłem porównanie - pomiędzy tym co trochę wyżej - a tym co u mnie na dnie.. . Ale sam nie miał bym szans. Wsparcie, dobre słowo, dobre rady, wyciągnięta ręka z szklanką kawy czy herbaty ( wiadomo gdzie..), ciepły uścisk ręki, przytulenie. głos mówiący "dobrze że jesteś", brzęczący telefon w kieszeni i piękna, kompleksowa instrukcja z tysiącami przykładów jak nauczyć się znowu żyć. Przykładów okupionych łzami, cierpieniem, płaczem - czasami śmiercią..
Potykałem się, cierpiałem, wstawałem, ból kolan był nie do zniesienia. Ale gdy wydawało się że już nie dam rady - przychodził spokój i nowa siła. Parę razy byłem bliski upadku - ale za każdym razem gdy tylko poprosiłem o pomoc - znalazł się ktoś kto mnie podtrzymał, pomógł, postawił krzesło bym na chwile mógł spocząć..
I dalej wchodzę - od prawie 4 lat.. dzisiaj idę uśmiechnięty, zadowolony, dostrzegam coraz więcej światła wokoło. I pomimo tego że czasem jestem zmęczony, niewyspany - jestem szczęśliwy. Ja już byłem na dole - i zrobię wszystko by tam więcej nie trafić.
I wcale nie jest ciężej pod górę.. pod prąd.. Dzisiaj idąc dalej podaję rękę tym którzy się zastanawiają, wachają, tym którzy zaczynają dopiero nieudolną wędrówkę do góry..zabieram ich ze sobą - jeśli tylko chcą. Czasami podtrzymam, , zaparzę kawę, podstawię krzesło, pomogę zrozumieć technikę wchodzenia..
Oddaję to co sam kiedyś dostałem, bez czego nie dał bym rady. Ale nie jest to tak - że robię to całkiem bezinteresownie. Łatwiej wchodzić w towarzystwie innych, raźniej.. a gdy przyjdzie moment że zacznę się zastanawiać czy to ma sens.. gdy przyjdzie zwątpienie - ci ludzie zmobilizują mnie do dalszej drogi Rozmawiając z nimi przypominam sobie jak to było tam na dole , co czułem , jak myślałem.. To bardzo ważne. I dzięki nim zacząłem uczyć się dawać siebie innym ludziom.
Dzisiaj wiem że nie alkohol był moim podstawowym problemem. Alkoholizm jest skutkiem. I nie ma sensu go leczyć bez leczenia jednocześnie przyczyn - bo to tzw. leczenie syfa za pomocą kremu Nivea. Niby nie widać - nikt nie widzi, zasmarowany, wybielony.. - ale pod spodem rośnie i zbiera się ropa... i kiedyś pęknie.. i opryska wszystkich wokoło..
Dlatego nie tyle ważne dla mnie jest kiedy utraciłem zdolność picia kontrolowanego - ale od kiedy zacząłem podejmować nieodpowiedzialne, samolubne decyzje , których jedną z wielu było pozwalanie sobie na zbyt częste picie.. - które z czasem stało się przymusem, koniecznością.. Ale jak pisałem - to był skutek a nie przyczyna..
A ze przyczynami doskonale radzi sobie program wspólnoty AA, pod warunkiem że jest realizowany z całą szczerością, odwagą i konsekwencją. Bez manipulacji i odstępstw.
To akurat gorąco polecam, i tym którzy już leżą na dnie - jak i tym którzy niedawno dopiero zaczęli wędrówkę w dół...
Ciężko czasem na początku drogi znaleźć bratnią duszę z którą można porozmawiać o wszystkim. Miałem szczęście - ja znalazłem na początku taką osobę we wspólnocie AA. Usłyszałem doświadczenia ludzi którzy realizowali program ze sponsorem. I to było to - czego potrzebowałem. Osoby z którą mogę pogadać o wszystkim, przy której nie muszę grać twardziela, przy której pierwszy raz od wielu lat mogłem być sobą, której pozwoliłem się poznać na prawdę...
POPROSIŁEM CZŁOWIEKA O POMOC
Dzisiaj wiem że sam bym sobie nie poradził. Realizując program wspólnoty nie potrafiłem na początku szczerze spojrzeć na swoje życie, na siebie. Przy tej drugiej osobie uczyłem się i trenowałem szczerość. Ale też że wiele,wiele problemów które dla mnie wydawały się nie do przeskoczenia, okazywały się przy realnym zdrowym spojrzeniu na świat drugiej osoby - banalnymi drobiazgami których rozwiązań nie widziałem ze względu na mój specyficzny sposób widzenia i dostrzegania.
Mi to pomogło. I przyszedł czas, że tą szczerość i uczciwość bez obaw zacząłem trenować wżyciu...
Dzisiaj jestem sobą. Jestem szczęśliwym sobą. I dzisiaj doświadczam szczęścia pomagania innym tak jak kiedyś mi ktoś pomógł. Jest to ważny składnik mojego rozwoju.
Myślę że jak się rozejrzysz -znajdziesz osobę z którą możesz porozmawiać o wszystkim . Oczywiście jeżeli będziesz tego chciał. Dzisiaj nikt walczący z alkoholizmem nie musi być sam...
Najważniejszym narzędziem na początek był dla mnie telefon. Często nawet godzinne rozmowy z przyjaciółmi potrafiły rozładować wiele emocji które dla mnie były śmiertelnym niebezpieczeństwem. Złość, strach, samotność, brak umiejętności rozwiązywania problemów były dla mnie zabójcze.
Z tego narzędzia trzeba nauczyć się korzystać bez skrupułów. Mało jest rzeczy wspanialszych niż telefon choćby i w środku nocy od człowieka który potrzebuje pomocy, ma problem lub tylko poważnie musi pogadać gdyż się boi. Są to dla mnie wspaniałe doświadczenia. Nie dość że ktoś mi zaufał, to jeszcze mogę oddać to co kiedyś i ja dostałem. Co więcej działa to często zbawiennie nie tylko na dzwoniącego ale i na mnie...
Tylko nie można czekać z telefonem do samego końca. Bo jak zacznie już się poważnie mieszać w życiu -bardzo ciężko schylić się po książkę, zadzwonić czy pójść miting.
Zawsze mówię moim przyjaciołom :zadzwoń jak potrzebujesz, zadzwoń nawet wtedy jak będziesz szedł już pić. Nie bądź samolubem i egoistą, powiedz że idziesz, może wybiorę się z tobą i wypijemy razem :):) Tylko zadzwoń nim podniesiesz kieliszek.. bo potem jedyne co mogę powiedzieć to -wypij to co masz do wypicia i jak wytrzeźwiejesz, zadzwoń... Niestety wczoraj musiałem tak powiedzieć... :( Cóż, zapicia na początku drogi czy przy zaprzestaniu pracy nad sobą są wpisane w moją chorobę.
Raz w życiu mając pół roku trzeźwości - będąc po prawie 2 tygodniach detoksu i 6 tygodniach terapii zamkniętej, chodząc na terapię poszerzoną i mitingi, doprowadziłem do sytuacji w której już nie widziałem sensu dzwonienia... Długo ponosiłem konsekwencje ....
Dziś oddzwaniam na każde połączenie którego nie mogłem w danej chwili odebrać, bo wiem jak jest to ważne . To moja odpowiedzialność za drugiego człowieka. Dziś mam w telefonie wiele numerów przyjaciół - i wiem że jeżeli kiedykolwiek podzieje się ze mną źle, obojętnie gdzie będę i w jakiej sytuacji będę - jeżeli zadzwonię, otrzymam pomoc i wsparcie. Jeżeli zadzwonię....
Jeżeli potrzebujesz z kimś pogadać, możesz zawsze zadzwonić na infolinię AA w Polsce
0 801 033 242.
wtorek, 3 kwietnia 2012
" ETAPY ŻYCIA ALKOHOLIKA "
1. Cierpienie(dyskomfort) i nieudane próby radzenia sobie z nim. Stany te, mówiąc w sposób niezwykle uproszczony, wynikają u jednych osób z braku umiejętności "życia w zgodzie" z samym sobą lub z otoczeniem, a u innych z nadmiernego zapotrzebowania na pobudzenie (stymulację);
2. Olśnienie (odkrycie) - stwierdzenie i uświadomienie sobie, że alkohol wpływa korzystnie na samopoczucie i może pomóc w radzeniu sobie z dyskomfortem psychicznym.
3. Unikanie cierpienia (dyskomfortu) - podejmowanie prób radzenia sobie z przykrymi i nieakceptowanymi stanami przy pomocy alkoholu, a więc używanie alkoholu do regulowanie swojego samopoczucia. Dzięki alkoholowi możliwe staje się uzyskanie ulgi w cierpieniu, tj. redukcja czy też uśmierzanie (tłumienie) napięcia, niepokoju, lęku, poczucia małej wartości, poczucia winy, smutku czy też tzw. "bólu istnienia", a także osiąganie dzięki niemu chwilowej przyjemności i zadowolenia bądź oczekiwanego pobudzenia (okres "nadużywania").
4. Zagubienie (obecne już są wyraźne objawy uzależnienia) - okres systematycznego regulowania swojego samopoczucia przy pomocy alkoholu, kiedy to staje się on coraz częściej źródłem chwilowego dobrego samopoczucia i zaczyna stopniowo wypierać dotychczasowe źródła przyjemności. W miarę rozwoju uzależnienia stopniowo narasta dezorganizacja życia, jednak alkoholik zdaje się tego nie dostrzegać. Właściwą ocenę sytuacji utrudnia, a często uniemożliwia mu system zaprzeczeń (zakłamania), wykorzystujący psychologiczne mechanizmy obronne. Alkoholik stopniowo przystosowuje się do swojej choroby (uczy się manipulować ludźmi po to, żeby inni robili za niego to czego z powodu picia robić nie może; reorganizuje swoje życie po to, żeby móc pić i ponosić jak najmniej konsekwencji picia; zmienia swój styl życia i zachowania, system wartości i przekonań, rezygnuje z aktywności kolidujących z piciem; zmienia towarzystwo itp.). W końcu picie staje się najważniejszą rzeczą w jego życiu, a alkoholik traci zdolność racjonalnego planowania, działania i rozwiązywania problemów.
5. Rozterka i poszukiwanie pomocy. Narastająca dezorganizacja życia powoduje, że alkoholik dopuszcza do siebie myśl, że sposób w jaki pije różni się od sposobu picia innych osób. Dodatkowym powodem jest jeszcze fakt, że picie przestaje już przynosić ulgę w cierpieniu. To z kolei zmusza do podejmowania samodzielnych prób ograniczania picia i podsuwa myśli o konieczności poszukiwania pomocy. Przed skorzystaniem z pomocy alkoholik próbuje jednak opanować swoją chorobę przy pomocy "silnej woli" i podejmuje kolejne kroki, których celem jest opanowanie sytuacji. Najczęściej zaczyna od zmiany tempa picia (ilość wypijanego alkoholu pozostaje bez zmian, natomiast stara się pić wolniej), później stara się ograniczać ilość wypijanego alkoholu (np. ustala sobie limity i czasami udaje mu się ich dotrzymać ), usiłuje ograniczać częstotliwość picia (np. planuje dłuższe przerwy w piciu, czasami to udaje mu się i jest z tego dumny), zmienia rodzaj alkoholu (np. pije piwo zamiast wódki). Cały czas poszukuje sposobów na szybkie pozbycie się objawów abstynencyjnych (zaczyna np. "pomagać" sobie lekami). Z czasem udaje się mu się uzyskiwać dłuższe przerwy w piciu, ale powrót do alkoholu następuje nieuchronnie, bowiem nie dokonuje on równocześnie żadnych istotnych zmian w swoim życiu. Ten okres kończy się, albo decyzją o skorzystaniu z pomocy i podjęciu leczenia lub/i przystąpienie do samopomocowego programu zdrowienia (np. do Programu Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików), albo dalszym nawarstwianiem się problemów i powikłań prowadzącym do "wypadnięcia" z normalnego życia lub do śmierci.
6. Początek powrotu do zdrowia - podjęcie i realizacja decyzji o dokonywaniu zmian, które umożliwią funkcjonowanie bez alkoholu. Zmiany te powinny dotyczyć postaw, przekonań, zachowań, przyzwyczajeń, relacji z innymi, a także sposobów przeżywania, odczuwania, reagowania, myślenia itp. Zanim jednak alkoholik zdecyduje się na dokonywanie tych zmian musi uwierzyć w to, że jest chory i zaakceptować ten fakt. Następnie musi uwierzyć, że możliwe jest powstrzymywanie się od alkoholu przez dłuższy okres czasu, później nabrać zaufania do siebie oraz zaufać innym, a na koniec - zaryzykować i podjąć działania tj. uczestniczyć w programie terapii uzależnienia i/lub w Programie Dwunastu Kroków AA.
7. Kontynuacja powrotu do zdrowia polega na utrwalaniu uzyskanych zmian (korzystając z pomocy terapeutów), z położeniem szczególnego nacisku na nabywania umiejętności zapobiegania nawrotowi choroby i/lub pogłębianie znajomości Programu Dwunastu Kroków.
8. Dbałość o zdrowie (fizyczne, psychiczne, duchowe). Dbałość o stan swojego zdrowia to czynność powszechna, bo przecież prawie każdy z nas stara się dbać o swoje zęby, wkłada ciepłe ubranie żeby się nie przeziębić itp. Wielu alkoholików, którzy osiągnęli ten etap rezygnuje z picia nie dlatego, że chorują na alkoholizm lecz dlatego, że przejawiają dbałość o stan swojego zdrowia i stan taki chcą utrzymać, chcą nadal czuć się zdrowo i funkcjonować tak jak funkcjonują inni zdrowi ludzie.
2. Olśnienie (odkrycie) - stwierdzenie i uświadomienie sobie, że alkohol wpływa korzystnie na samopoczucie i może pomóc w radzeniu sobie z dyskomfortem psychicznym.
3. Unikanie cierpienia (dyskomfortu) - podejmowanie prób radzenia sobie z przykrymi i nieakceptowanymi stanami przy pomocy alkoholu, a więc używanie alkoholu do regulowanie swojego samopoczucia. Dzięki alkoholowi możliwe staje się uzyskanie ulgi w cierpieniu, tj. redukcja czy też uśmierzanie (tłumienie) napięcia, niepokoju, lęku, poczucia małej wartości, poczucia winy, smutku czy też tzw. "bólu istnienia", a także osiąganie dzięki niemu chwilowej przyjemności i zadowolenia bądź oczekiwanego pobudzenia (okres "nadużywania").
4. Zagubienie (obecne już są wyraźne objawy uzależnienia) - okres systematycznego regulowania swojego samopoczucia przy pomocy alkoholu, kiedy to staje się on coraz częściej źródłem chwilowego dobrego samopoczucia i zaczyna stopniowo wypierać dotychczasowe źródła przyjemności. W miarę rozwoju uzależnienia stopniowo narasta dezorganizacja życia, jednak alkoholik zdaje się tego nie dostrzegać. Właściwą ocenę sytuacji utrudnia, a często uniemożliwia mu system zaprzeczeń (zakłamania), wykorzystujący psychologiczne mechanizmy obronne. Alkoholik stopniowo przystosowuje się do swojej choroby (uczy się manipulować ludźmi po to, żeby inni robili za niego to czego z powodu picia robić nie może; reorganizuje swoje życie po to, żeby móc pić i ponosić jak najmniej konsekwencji picia; zmienia swój styl życia i zachowania, system wartości i przekonań, rezygnuje z aktywności kolidujących z piciem; zmienia towarzystwo itp.). W końcu picie staje się najważniejszą rzeczą w jego życiu, a alkoholik traci zdolność racjonalnego planowania, działania i rozwiązywania problemów.
5. Rozterka i poszukiwanie pomocy. Narastająca dezorganizacja życia powoduje, że alkoholik dopuszcza do siebie myśl, że sposób w jaki pije różni się od sposobu picia innych osób. Dodatkowym powodem jest jeszcze fakt, że picie przestaje już przynosić ulgę w cierpieniu. To z kolei zmusza do podejmowania samodzielnych prób ograniczania picia i podsuwa myśli o konieczności poszukiwania pomocy. Przed skorzystaniem z pomocy alkoholik próbuje jednak opanować swoją chorobę przy pomocy "silnej woli" i podejmuje kolejne kroki, których celem jest opanowanie sytuacji. Najczęściej zaczyna od zmiany tempa picia (ilość wypijanego alkoholu pozostaje bez zmian, natomiast stara się pić wolniej), później stara się ograniczać ilość wypijanego alkoholu (np. ustala sobie limity i czasami udaje mu się ich dotrzymać ), usiłuje ograniczać częstotliwość picia (np. planuje dłuższe przerwy w piciu, czasami to udaje mu się i jest z tego dumny), zmienia rodzaj alkoholu (np. pije piwo zamiast wódki). Cały czas poszukuje sposobów na szybkie pozbycie się objawów abstynencyjnych (zaczyna np. "pomagać" sobie lekami). Z czasem udaje się mu się uzyskiwać dłuższe przerwy w piciu, ale powrót do alkoholu następuje nieuchronnie, bowiem nie dokonuje on równocześnie żadnych istotnych zmian w swoim życiu. Ten okres kończy się, albo decyzją o skorzystaniu z pomocy i podjęciu leczenia lub/i przystąpienie do samopomocowego programu zdrowienia (np. do Programu Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików), albo dalszym nawarstwianiem się problemów i powikłań prowadzącym do "wypadnięcia" z normalnego życia lub do śmierci.
6. Początek powrotu do zdrowia - podjęcie i realizacja decyzji o dokonywaniu zmian, które umożliwią funkcjonowanie bez alkoholu. Zmiany te powinny dotyczyć postaw, przekonań, zachowań, przyzwyczajeń, relacji z innymi, a także sposobów przeżywania, odczuwania, reagowania, myślenia itp. Zanim jednak alkoholik zdecyduje się na dokonywanie tych zmian musi uwierzyć w to, że jest chory i zaakceptować ten fakt. Następnie musi uwierzyć, że możliwe jest powstrzymywanie się od alkoholu przez dłuższy okres czasu, później nabrać zaufania do siebie oraz zaufać innym, a na koniec - zaryzykować i podjąć działania tj. uczestniczyć w programie terapii uzależnienia i/lub w Programie Dwunastu Kroków AA.
7. Kontynuacja powrotu do zdrowia polega na utrwalaniu uzyskanych zmian (korzystając z pomocy terapeutów), z położeniem szczególnego nacisku na nabywania umiejętności zapobiegania nawrotowi choroby i/lub pogłębianie znajomości Programu Dwunastu Kroków.
8. Dbałość o zdrowie (fizyczne, psychiczne, duchowe). Dbałość o stan swojego zdrowia to czynność powszechna, bo przecież prawie każdy z nas stara się dbać o swoje zęby, wkłada ciepłe ubranie żeby się nie przeziębić itp. Wielu alkoholików, którzy osiągnęli ten etap rezygnuje z picia nie dlatego, że chorują na alkoholizm lecz dlatego, że przejawiają dbałość o stan swojego zdrowia i stan taki chcą utrzymać, chcą nadal czuć się zdrowo i funkcjonować tak jak funkcjonują inni zdrowi ludzie.
" WYBACZYĆ SOBIĘ "
Trudne, ale możliwe, najważniejsza idea to wybaczenie samemu sobie. Nie jest to łatwe, ponieważ najczęściej wewnętrzny krytyk jest bardzo rozbudowanym elementem naszej psychiki i nie daje on spokoju, gdy popełnimy jakiś błąd. Wybaczenie sobie wszelkich negatywnych zachowań (wybaczanie to nie „puszczanie płazem” i uznanie sprawy za nieważną, a raczej uznanie swojej odpowiedzialności bez poczucia winy) jest aktem wielce oczyszczającym i dającym przestrzeń na wprowadzanie zmian i uleczenie duszy oraz psychiki. Ciągłe biczowanie się powoduje mentalne i emocjonalne utknięcie w przeszłych zdarzeniach, co nie sprzyja rozwojowi.
Zastanów się, co możesz sobie już teraz, od ręki wybaczyć? Zrób to w jakiś symboliczny sposób, pomedytuj nad tym lub porozmawiaj sam ze sobą. Rozważ motywy swojego postępowania i zauważ, że w tamtym momencie działałeś w sposób, który wydawał się całkiem dobry. Za każdym działaniem, nawet tym „najgorszym”, kryje się jakaś pozytywna intencja (może to być na przykład obrona siebie lub czegoś ważnego, ochrona poczucia własnej wartości, uchronienie przed odrzuceniem przez innych). Uznaj to. Podobnie możesz zrobić w stosunku do kogoś, kto, jak uważasz, wyrządził ci krzywdę. Warto.
Zastanów się, co możesz sobie już teraz, od ręki wybaczyć? Zrób to w jakiś symboliczny sposób, pomedytuj nad tym lub porozmawiaj sam ze sobą. Rozważ motywy swojego postępowania i zauważ, że w tamtym momencie działałeś w sposób, który wydawał się całkiem dobry. Za każdym działaniem, nawet tym „najgorszym”, kryje się jakaś pozytywna intencja (może to być na przykład obrona siebie lub czegoś ważnego, ochrona poczucia własnej wartości, uchronienie przed odrzuceniem przez innych). Uznaj to. Podobnie możesz zrobić w stosunku do kogoś, kto, jak uważasz, wyrządził ci krzywdę. Warto.
czwartek, 29 marca 2012
środa, 28 marca 2012
" ŻYCIE KONTROLOWANE "
Uznawanie bezsilności wobec alkoholu zadziwiająco często przekłada się na uznawanie niemożności wpływania na kształt swojego życia
Doświadczenie utraty kontroli związanej z używaniem alkoholu i poczucie ograniczonego wpływu na swoje zachowanie jest dla alkoholika jednym z najtrudniejszych do zaakceptowania problemów.

Dla terapeutów całkowita abstynencja jest ważnym kryterium zdrowienia dla pacjentów stanowi wyzwanie związane z nadzieją na powrót do picia kontrolowanego. Widać, iż cele terapeuty i pacjenta rozmijają się zupełnie praktycy psychoterapii uzależnień nader często spotykają się z tęsknotami swoich pacjentów za możliwością zmiany życia bez zmiany przyzwyczajeń i zachowań. Nie ma wątpliwości, że przyznanie się do porażki i uznanie braku wpływu na dotychczasowe życie daje początek zdrowieniu. Jednak uznawanie bezsilności wobec alkoholu zadziwiająco często przekłada się na uznawanie niemożności wpływania na kształt swojego życia. Pozostaje więc do rozstrzygnięcia problem, jak dalece zdrowiejący alkoholik ma wpływ na swoje trzeźwienie i może kontrolować własne zachowania. Innymi słowy, czy proces trzeźwienia może być rozważany jako rozwój zdolności do samokontroli? Z pewną obawą przed oskarżeniami o nadmierne "spsychologizowanie" terapii alkoholików proponuję, aby rozważyć również ten aspekt trzeźwienia.

* * *
Czym jest samokontrola? Dla wielu stanowi niebezpieczeństwo samowystarczalności, dla innych jest przejawem nadużywania siły woli lub bezgranicznego zaufania "sile ego". Zgodnie z tradycyjnym rozumieniem, człowiek ma być zdolny do samoregulacyjnych czynności dzięki silnej woli. W tym znaczeniu "samokontrola" jest posiadaną właściwością, a nie zdolnością nabywaną w procesie uczenia i treningu. Prawdopodobnie konsekwencją takiego stanowiska jest zanegowanie samokontroli przez niektóre nurty leczenia alkoholików nawet, jeżeli kontrola nie odnosi się do samego picia lecz również do wszelkich działań, które zmierzały do regulowania zachowań w procesie trzeźwienia. Nurt behawioralno-poznawczy coraz silniej akcentuje znaczenie samokontroli w powrocie do zdrowia. Traktuje ją nie jako cechę osobowości, lecz raczej jako opis działania człowieka w szczególnej sytuacji. W tym znaczeniu samokontrola jest związana z możliwością nabywania i poszerzania kompetencji przez pacjentów na różnych etapach trzeźwienia. Wprowadzane do programów terapeutycznych procedury, dotyczą nie tylko uczenia kontroli własnych zachowań, ale też myślenia i procesów emocjonalnych.

PROCES SAMOKONTROLI
Proces samokontroli można opisać jako złożenie trzech elementów:
Samoobserwacja określana jako skierowanie wzmożonej uwagi na własne zachowanie oraz wewnętrzne doznania jednostki (reakcje sensoryczne i afektywne). Może mieć charakter selektywny, co wpływa na różnice indywidualne w sposobach samoobserwacji.
Samoocenianie porównanie efektów własnego zachowania z kryteriami dla niego przyjętymi. Zachodzi tu reakcja różnicowania pomiędzy tym, co człowiek faktycznie robi, a tym co powinien robić. Istotnym czynnikiem przy ocenie efektu zachowania jako sukcesu lub porażki jest dobór kryteriów, według których ocena się dokonuje.
Samowzmacnianie dostarczenie samonagradzania lub samokarania w zależności od stopnia rozbieżności pomiędzy zachowaniem, a przyjętymi przez jednostkę standardami wykonania.
Do podjęcia zachowań autokorygujących konieczne jest świadome zaangażowanie samego pacjenta, przyjmującego kryteria, według których powinna dokonywać się zmiana. Działanie mechanizmów utrudniających, a czasem uniemożliwiających pacjentowi ocenę siebie, otoczenia oraz swojego wpływu na różne aspekty życia, wyklucza możliwość uczenia się. Nabywanie zdolności do samokontroli jest możliwe wyłącznie w przypadku osób podejmujących leczenie, a nie w oparciu o utrzymanie samej abstynencji.
SAMOKONTROLA JAKO ATRYBUT ROZWOJU TOŻSAMOŚCI ALKOHOLIKA
Jeżeli przyjmiemy, że proces trzeźwienia jest nabywaniem i rozwojem tożsamości alkoholika, to zdolność do samokontroli będzie zróżnicowana w zależności od etapu rozwoju tożsamości. Zróżnicowanie to dotyczy poczucia stopnia i lokalizacji samokontroli.
POCZUCIE STOPNIA SAMOKONTROLII
Początkowo doświadczenie utraty kontroli przekłada się na okresy picia i okresy całkowitej abstynencji, kiedy to narastające napięcie dezorganizuje normalne funkcjonowanie. Charakterystyczne dla dynamiki tego procesu jest zmieniające się przekonanie o możliwości wpływu na swoje postępowanie. Z jednej strony pojawia się ścisła samokontrola dotycząca uczestniczenia w sytuacjach alkoholowych, z drugiej zaś istnieje przekonanie o obecności szeregu obiektywnych przyczyn, z powodu których całkowita abstynencja jest niemożliwa. Poczucie sprawowania kontroli nad własnymi zachowaniami związanymi z piciem jest jeszcze podstawą do wyznaczania celów osobistych, jednak umiejętność dokonywania oceny siebie i podejmowanych efektywnych działań jest już znikoma. Zaprzeczanie uniemożliwia obiektywną weryfikację celów, a wszelkie niepowodzenia przypisywane są zewnętrznym czynnikom. Z czasem rośnie poczucie braku wpływu na własne zachowania, ale nie jako braku kompetencji, lecz jako bezradność wobec przytłaczającego i zniewalającego środowiska.
We wstępnym etapie leczenia większość pacjentów przyznaje się do utraty zaufania do siebie i do osłabionej samokontroli. Coraz wyraźniej dostrzegana destrukcja pogłębia poczucie słabości oraz przekonanie o utracie zdolności do kierowania swoim życiem. Na przemian pojawia się podporządkowanie w stosunku do terapeutów oraz zachowania świadczące o niechęci wobec leczenia, buntowniczość i opór. Część pacjentów po uzyskaniu podstawowych informacji o naturze uzależnienia i elementarnych wskazówek, dotyczących umiejętności koniecznych do utrzymania abstynencji, rezygnuje z terapii, podejmując kolejną najczęściej nieudaną próbę zmiany swojego funkcjonowania. Dla większości jest to jednak okres, w którym dokonuje się krytyczna autodiagnoza własnych umiejętności, a wraz z nią pojawiają się próby tworzenia nowych jakości w oparciu o normy przyjmowane z zewnątrz. To czas szczególnie ważny dla procesu rozwoju zdolności do samokontroli. Zachowanie zdominowane jest przez dostarczane z zewnątrz zasady, a próbom wprowadzania konstruktywnych zmian w życiu towarzyszy unikanie odpowiedzialności za ich konsekwencje. Wprawdzie pacjenci poświęcają dużo uwagi kontrolowaniu własnych zachowań i emocji, jednak w ocenie konsekwencji nadal pozostaje tendencja do przypisywania odpowiedzialności czynnikom zewnętrznym.
W miarę trwania procesu psychoterapii pojawia się coraz więcej prób kontrolowania swoich zachowań, myślenia i emocji. W przypadku kontroli zachowań zaczyna dominować realizacja zaleceń oraz postawa "muszę wytrzymać". Jest to ważny etap budowania odpowiedzialności za proces trzeźwienia. Kontrolowanie emocji często sprowadza się jeszcze do ich tłumienia, ale pojawiają się już pierwsze konstruktywne sposoby wyrażania uczuć i powstrzymywania impulsywnych reakcji. Trudne jest kontrolowanie myślenia, przede wszystkim ze względu na brak kompetencji w wyznaczaniu celów i planowaniu własnej aktywności. Świadomość tych deficytów jest jednak niewielka, więc konfrontacja nieumiejętnie wyznaczanych celów z trudnościami w ich realizacji rodzi frustrację i wzrost napięcia. Taki stan jest często pierwszym etapem w rozwoju nawrotu choroby.
W miarę realizacji programu terapii nastawionego na uczenie nowych umiejętności rośnie zarówno świadomość własnych kompetencji, jak i ograniczeń. Ocena możliwości kierowania swoim postępowaniem oraz samokontroli emocji i procesów poznawczych oparta jest, w coraz większym stopniu, na obiektywnych kryteriach. Wśród nich istotne są wskaźniki skuteczności planowego działania, realizacji stawianych sobie celów i przyjętych wartości. Na tym etapie budowanie zdolności do samokontroli opiera się zarówno na ocenie własnego zachowania, jak i gotowości do przyjmowania oceny z zewnątrz. Ocena jest ważnym elementem weryfikacji swoich umiejętności. Czynnik wyróżniający ten etap to poświęcenie uwagi nie tylko zachowaniom abstynenckim, ale i wszelkim innym, które są dla pacjenta źródłem negatywnych konsekwencji (zachowania nałogowe). Rosnące kompetencje w zakresie radzenia sobie z głodem, zapobiegania nawrotom, kontroli zachowań nałogowych są dla pacjentów bardzo dużym źródłem wzmocnień.
POCZUCIE LOKALIZACJI KONTROLI
Istotnym dla opisu rozwoju zdolności do samokontroli u osób uzależnionych jest zagadnienie poczucia lokalizacji kontroli. W literaturze przyjmuje się dwa typy samokontroli: osoby o poczuciu kontroli wewnętrznej oraz osoby o poczuciu kontroli zewnętrznej. Bez szczegółowego wdawania się w różnicowanie, można stwierdzić, iż osoby pierwszego typu kierują się w swoich zachowaniach wewnętrznymi, osobistymi kryteriami (można mówić tutaj o pewnej niezależności, autonomii, kreatywności w realizacji planów, większej akceptacji siebie), a u osób drugiego typu samokontrola jest wynikiem nacisków z zewnątrz ze strony środowiska i społeczeństwa (oparcie, jakie znajdują w innych, zapewnia im ochronę, sprawdzają siebie w porównaniu z innymi, są bardziej podatne na sugestię, dążą do zrutynizowania życia).
Osoba decydująca się na podjęcie leczenia kieruje się przede wszystkim naciskami z zewnątrz oraz negatywną opinią społeczną. Towarzyszy temu obawa bycia alkoholikiem oraz złość na otoczenie, a podporządkowanie występuje na przemian z buntem i wojowniczością. Wielu pacjentów przyznaje, że decyzja o rozpoczęciu leczenia była jedynie próbą uniknięcia dalszych, przykrych konsekwencji związanych z piciem alkoholu, a towarzyszyło temu poczucie niesprawiedliwości i przekonanie o możliwości powrotu do picia kontrolowanego. Pierwszy etap leczenia charakteryzuje się wzrostem zależności dominującą postawą jest próba przerzucenia ciężaru odpowiedzialności za postępy w terapii na terapeutów, a czasem na otoczenie. Obecne są przekonania typu: "jestem chory więc mnie leczcie", "bliscy powinni mnie wspierać" lub "oni nie powinni mnie denerwować". Jednocześnie część celów terapeutycznych akcentuje konieczność budowania zewnętrznego oparcia, korzystania z grup samopomocowych lub sponsoringu, jednak ważna jest aktywność własna pacjenta w aranżowaniu takich sytuacji.
Nabywanie kompetencji, stabilizacja życia i poprawa sytuacji społecznej sprzyja poszukiwaniu nowych norm, chociaż często motywacją do pozostawania w terapii nadal jest obawa przed konsekwencjami i brak innej alternatywy. Sama abstynencja zaczyna być dla pacjentów źródłem poczucia wartości, rośnie także przekonanie o możliwościach dokonywania samodzielnych zmian.
Stopniowo uwewnętrzniane są normy przekazywane w terapii. Przy rosnącej świadomości własnych ograniczeń i możliwości dokonuje się budowanie adekwatnego obrazu siebie. Potwierdzenie swojego uzależnienia i akceptacja faktu bycia alkoholikiem związane są z rosnącą autonomią i przyjęciem odpowiedzialności za własne wybory.
PROCEDURA PRACY NAD SAMOKONTROLĄ
Samokontrola związana jest z wytworzeniem jakiejś reakcji kontrolującej dotychczasowe zachowanie, którego konsekwencje stały się uciążliwe i przewyższają osiągane gratyfikacje. Pracę nad rozwojem zdolności do kierowania sobą można rozpocząć, gdy pacjent zaczyna zdawać sobie sprawę z problemu, podejmuje decyzję o rozpoczęciu pracy nad nim i oczekuje poprawy, jako efektu swoich wysiłków. W przypadku osób uzależnionych spełnienie każdego z tych warunków utrudnione jest działaniem silnych mechanizmów zaprzeczania. Uświadomienie problemu to zwykle długotrwały proces, angażujący otoczenie alkoholika, wymagający niekiedy określonych strategii postępowania i oparty przede wszystkim na postępującej destrukcji w różnych obszarach życia. Podjęcie decyzji o leczeniu nigdy nie jest równoznaczne z aktywną współpracą pacjenta. Motywacja do rozpoczęcia i kontynuowania terapii jest bardzo niestabilna i wymaga stałej uwagi terapeuty. Rozbieżność pomiędzy oceną własnych kompetencji, a faktycznym ich poziomem zwykle dla alkoholika jest nieczytelna oczekiwanie zmian staje się więc źródłem frustracji i postępującego spadku motywacji do leczenia.
Naturalne zjawiska w pracy z osobami uzależnionymi to: obecność nałogowych zachowań oraz szczególnej "nałogowej logiki", służącej do interpretacji siebie i otoczenia. Wzmacniają one obawy przed nieznanym i potencjalnie "mniej przyjemnym" stylem życia, opartym na abstynencji oraz obniżają zdolność do krytycznej oceny dotychczasowego życia. Zaangażowanie w pracę nad zwiększaniem zdolności do samokontroli zależy od obecności wielu czynników. Pierwszą grupą są czynniki zwiększające motywację do zmiany przede wszystkim silny dyskomfort związany z dotychczasowym zachowaniem i chęć uniknięcia dezaprobaty społecznej. Ważna jest także obecność innych leczących się alkoholików i trzeźwych terapeutów, jako element presji zewnętrznej i źródło modelowania. Wreszcie samo podjęcie decyzji o leczeniu i towarzysząca temu aprobata społeczna dają satysfakcję i poczucie znaczenia. Druga grupa to czynniki utrudniające zaangażowanie podstawowe wydaje się być tutaj traktowanie przez pacjenta swojego zachowania jako pozostającego poza wszelką kontrolą i zbyt trudnego do modyfikacji. Przez wielu pacjentów abstynencja, jako podstawowe kryterium zmiany jest spostrzegana jako nieosiągalna tym bardziej, że praktycznie w historii każdego z nich były już obietnice jej utrzymania. Całości dopełniają utrwalone schematy używania alkoholu i presja innych, pijących w środowisku. Biorąc pod uwagę fakt, iż działanie alkoholu jest źródłem ulgi, a bezpośrednie, pozytywne skutki wyprzedzają negatywne konsekwencje, to próby zmiany mogą być podejmowane tylko w oparciu o ustrukturalizowany program terapeutyczny.
Taki program zawiera szereg procedur, które mają pomóc pacjentowi w realizacji celów terapeutycznych, związanych z nabywaniem kompetencji do kontrolowania swoich zachowań, uczuć i myślenia. Niektóre z omówionych poniżej procedur, chociaż standardowo używane w terapii uzależnień, nie zawsze traktowane są jako narzędzia do uczenia samokontroli.
KONTRAKT TERAPEUTYCZNY
Zwykle jest to pierwszy element programu terapeutycznego, z którym styka się pacjent. Poprzez wzajemne ustalenia, dotyczące czasu trwania i warunków realizacji kontraktu, tworzymy podstawy kontroli, akcentując jednocześnie własną odpowiedzialność pacjenta za udział w leczeniu. Początkowo kierujemy jego uwagę na zachowania związane z udziałem w programie, podkreślając znaczenie abstynencji, uczestnictwa i zaangażowania. Ważnym elementem w przypadku budowania zdolności do samokontroli jest porządkujący charakter kontraktu. Stabilizacja życia i koncentracja zachowań wokół ustalonych kryteriów pomaga pacjentowi w utrzymaniu pożądanego kierunku zmian i umożliwia ocenę dokonanych postępów to z kolei wzmacnia przekonanie o możliwości wywierania wpływu na własne życie. Odpowiednio zbudowany kontrakt akcentuje znaczenie własnej aktywności pacjenta, wyznacza ramy współpracy i mobilizuje go do kontrolowania swoich zachowań w celu utrzymania się w programie. Początkowo dominują tu zachowania abstynenckie, pojawiające się w sytuacjach związanych dotychczas z piciem. Mają one za zadanie nie tyle zmniejszyć samą chęć napicia się lub doświadczenia ulgi, co dotrzymanie warunków kontraktu. W rezultacie takiego zachowania pojawia się satysfakcja wynikająca z realizacji nowych wartości, nabywanych w trakcie leczenia.
REALIZOWANIE ZADAŃ W OSOBISTYM PLANIE TERAPII
W programie terapeutycznym ukierunkowanym na uczenie się samokontroli, określenie zadań jest elementem o podstawowym znaczeniu. W ciągu wielu lat choroby narasta przekonanie o niemożności dokonania zmiany swojego życia. Stale obecne jest także wynikające z natury uzależnienia przekonanie o częściowej przynajmniej odpowiedzialności otoczenia za zaistniałą sytuację. Procedura OPT, dzięki diagnozie problemowej, pozwala na precyzyjny dobór i stopniowanie trudności zadań. Stworzenie warunków do szybkiej weryfikacji ich rezultatów jest podstawą budowania umiejętności samoobserwacji i oceny efektów. Dokonywanie małych zmian podnosi motywację i zwiększa zaangażowanie pacjenta, zaś konieczność realizowania "prac domowych" daje możliwość stałej ewaluacji wprowadzanych, konstruktywnych zachowań. Proces terapii wykracza tym sposobem poza ściany gabinetu i strukturalizuje życie codzienne pacjenta. Niebagatelnego znaczenia nabiera tu interakcja z osobą pomagającą wykorzystanie do planowania dalszej aktywności dotychczasowych doświadczeń pacjenta, buduje poczucie współtworzenia procesu. Jest to kolejny element ugruntowania odpowiedzialności za własne postępy w leczeniu.
TRENOWANIE NOWYCH ZACHOWAŃ
Szczególne miejsce w procesie nabywania zdolności do samokontroli ma trenowanie zachowań konstruktywnych. Przeważająca część pacjentów w początkach swojego leczenia jest przekonana o posiadaniu kompetencji niezbędnych do wprowadzania pożądanych zachowań. Na taki stan rzeczy wpływają nie tylko mechanizmy obronne, lecz także sposób realizacji programów terapeutycznych. Dominują niekiedy w nich intensywne oddziaływania, mające na celu przekazanie pacjentom niezbędnej wiedzy. Przy braku odpowiednich warunków umożliwiających porównanie posiadanych informacji z własnymi umiejętnościami, pacjenci nabierają przekonania o możliwościach wywierania wpływu i kontrolowania różnych sytuacji. Nie ma to najczęściej żadnego pokrycia w rzeczywistości, ale staje się potencjalnym źródłem napięcia i sprzyja budowaniu nieadekwatnego obrazu siebie jako alkoholika. Z drugiej strony ogromnie ważne jest, aby wprowadzanie trenowania nowych zachowań nie wyprzedzało zbytnio postępów w pracy nad identyfikacją i bezsilnością. O ile w pierwszej fazie terapii ważne jest dostarczenie pacjentom umiejętności służących do zachowania abstynencji jako warunku kontynuacji programu (i nie jest tu najistotniejsze, czy pacjent uznaje się już za alkoholika, czy też nie), o tyle utrwalanie na dalszych etapach przekonania, że do utrzymania abstynencji wystarczą jedynie zachowania konstruktywne, uniemożliwia praktycznie trzeźwienie.
Zgodnie z założeniami Teorii Uczenia Społecznego, braki w zakresie zachowań konstruktywnych są czynnikiem wysokiego ryzyka. W połączeniu z wymaganiami sytuacyjnymi mogą osłabiać zdolność pacjenta do skutecznego radzenia sobie z trudnościami. Jedna z głównych tez programu leczenia opartego na TUS zakłada, iż deficyty umiejętności interpersonalnych zmniejszają poziom kontroli nad sytuacją oraz utrudniają podjęcie zachowań alternatywnych. Dalszą konsekwencją tychże deficytów jest mała skuteczność w budowaniu systemu wsparcia społecznego i większa "interpersonalna wrażliwość", której efektem może być znaczny wzrost napięcia w sytuacjach społecznych. Trenowanie deficytowych zachowań stanowi podstawę w nabywaniu nowych umiejętności, pozwalających na lepsze radzenie sobie w sytuacjach zagrażających, dostarcza także narzędzi umożliwiających korzystanie ze wsparcia innych ludzi.
Podobnie rzecz się ma z czynnikami intrapersonalnymi. Oczekiwanie na szybki efekt działania alkoholu w postaci obniżenia napięcia, czy bardziej ogólnie doświadczenia ulgi jest podstawową motywacją picia w sytuacjach związanych z radzeniem sobie z przykrymi emocjami. Repertuar innych zachowań, których zastosowanie nie pociąga za sobą negatywnych konsekwencji, jest dla pacjentów na ogół nieznany. Ćwiczenia poznawcze np. zatrzymywanie myśli, powtarzanie określonych treści, używanie przedmiotów przypominających ważne informacje, przyczyniają się do utrzymania w świadomości zarówno negatywnych konsekwencji zachowań alkoholowych, jak i pozytywnych efektów zachowań abstynenckich. Pozwala to na świadome podjęcie decyzji o zaniechaniu niepożądanej aktywności. Z drugiej strony nabywanie efektywnych sposobów radzenia sobie z napięciem np. trening relaksacyjny, rozpoznawanie elementów sytuacji trudnej i ocena możliwości zmiany zachowań, zwiększają poczucie samokontroli i ułatwiają radzenie sobie w sytuacjach stresowych.
MODYFIKACJA OTOCZENIA
Osoby uzależnione mają z reguły za sobą wielokrotne, nieudane próby utrzymania abstynencji, podejmowane w różnych okresach życia. Jako najczęstsze źródło niepowodzeń wskazują zwykle niesprzyjające środowisko namawiających kolegów, obyczaj picia w pracy, stałą obecność alkoholu w domu itp. Terapeuci wyjaśnienia te traktują jako przejaw działania psychologicznych mechanizmów uzależnienia, bliscy jako wykręty i kłamstwa. Jednak trzeba stwierdzić, iż to, co dla czynnego alkoholika jest pretekstem do picia, dla osoby leczącej się stanowi rzeczywiste i poważne źródło zagrożeń. Niesprzyjające środowisko społeczne z całą pewnością wpływa na jakość trzeźwienia, chociaż błędem byłoby przypisywanie mu znaczenia podstawowego dla tego procesu. W różnych momentach realizacji programu terapeutycznego pacjent dokonuje oceny sytuacji trudnych, a wraz z nią planuje własną aktywność, która ma zabezpieczyć go przed negatywnymi konsekwencjami. Ocenia tym sposobem swój wpływ na daną sytuację oraz stopień, w jakim kontroluje różne jej aspekty. Oczywiście podstawą planowania są postępy w terapii, związane z rosnącą świadomością uzależnienia i coraz wyższym poziomem kompetencji. Jednak w początkowej fazie leczenia ani świadomość uzależnienia, ani kompetencje nie są na poziomie gwarantującym utrzymanie abstynencji. Istotną rolę w tej sytuacji może odgrywać modyfikacja otoczenia, której procedury służą do kreowania warunków minimalizujących wystąpienie niepożądanego zachowania. Zalecane tu sposoby kontroli obejmują wprowadzanie zmian:
w otoczeniu tak, aby uniemożliwić wystąpienie niepożądanego zachowania podstawowym sposobem jest usuwanie alkoholu z domu, umowa z bliskimi i znajomymi o nieużywaniu alkoholu w obecności pacjenta, unikanie sytuacji alkoholowych, bezalkoholowe imprezy, zmiana drogi do pracy, jeśli zachodziło prawdopodobieństwo napicia się, itp.,
w otoczeniu społecznym tak, aby inne osoby miały kontrolę nad okolicznościami sprzyjającymi wystąpieniu określonych zachowań najczęściej jest to zapewnienie sobie wsparcia ze strony sponsora lub innych trzeźwych alkoholików w sytuacjach, które pacjent uznaje za niebezpieczne dla swojej abstynencji, umawianie się z bliskimi na informacje o zachowaniu w różnych sytuacjach potencjalnie zagrażających, zmiana miejsca zamieszkania np. na hotel, by uniknąć powrotu do patologicznego środowiska,
fizycznych lub fizjologicznych wa runków funkcjonowania człowieka, tak aby nie dopuścić do niepożądanego zachowania w tym przypadku chodzi głównie o używanie środków farmakologicznych jako "zabezpieczenia" przed wypiciem alkoholu. Skuteczność tego sposobu jest ograniczona, a stosowanie go bez psychoterapii praktycznie nie rokuje poprawy. Szczególne miejsce ma w naszym kraju używanie anticolu jako stosunkowo taniego i bardzo rozpowszechnionego środka. Wprawdzie krytykowany, służy niekiedy do kontroli abstynencji w sytuacji, w której pacjent podejmujący leczenie ambulatoryjne, nie jest pewny jej utrzymania, a anticolu używa w bardzo ograniczonym zakresie i czasie.
Wszystkie te przypadki zakładają ograniczenie własnej kontroli na rzecz zewnętrznych czynników, pozwalających na uniknięcie niepożądanego zachowania. Metoda ta spełnia ogromną rolę w rozwijaniu zdolności do samokontroli, ale stosowanie jej bez jednoczesnego uczestnictwa w terapii i uczenia się nowych umiejętności jest niecelowe.
SAMOOBSERWACJA I SAMOWZMACNIANIE
Samoobserwacja i samowzmacnianie to elementy procesu samokontroli, ale i metody pracy nad osiąganiem zmiany. Już na bardzo wczesnym etapie terapii pacjenci otrzymują zadanie zapisywania w określony sposób uczuć towarzyszących różnym sytuacjom. Procedura ta zwana "Dzienniczkiem uczuć" stała się jednym z podstawowych sposobów samoobserwacji. Początkowo dotyczyła ogólnie pracy nad uczuciami, obecnie w różnych odmianach stanowi skuteczne narzędzie pracy nad złością, głodem alkoholowym, nawrotami choroby. Strategia, polegająca na systematycznym zapisywaniu emocji towarzyszących konkretnym zachowaniom czy wydarzeniom, okazała się bardzo użytecznym narzędziem budowania wglądu, rozpoznawania dynamiki własnych reakcji i planowania określonych zachowań. Obserwacja i notowanie własnych myśli, uczuć czy zachowań pomaga w większym stopniu zdać sobie sprawę z ich występowania w przeciągu określonego czasu pozwala również na obserwację zachodzących zmian i dokonywanie autokorekty. Satysfakcjonujące zmiany są źródłem pozytywnych wzmocnień i ważną informacją o nabywanych, nowych umiejętnościach oraz możliwościach większego wpływu na siebie i swoje otoczenie. Istotne jest, by proces ten był monitorowany i konsultowany przez terapeutę działanie psychologicznych mechanizmów uzależnienia może bowiem wpływać na nieadekwatną ocenę swoich możliwości. Pacjent zaczyna wtedy myśleć o kontrolowaniu i zmianie sytuacji, na które nie ma właściwie żadnego wpływu lub wpływ ograniczony. Szczególnie chodzi tutaj o nadmiarowe planowanie, pomijanie niektórych istotnych aspektów rzeczywistości, przecenianie swoich umiejętności, nieliczenie się z obiektywnymi przeszkodami. Równie ważna jest tendencja do koncentracji na natychmiastowych efektach swoich zachowań, a przez to pomijanie działań przynoszących pozytywne rezultaty dopiero po pewnym czasie.
Wiedza o własnych zachowaniach, schematach myślenia i emocjach pochodząca z samoobserwacji jest podstawą do wprowadzania nowych technik samokontroli. Wymienić trzeba tutaj: techniki pracy nad zapobieganiem nawrotom choroby rozpoznawanie sytuacji zagrażających, techniki zatrzymywania myśli, planowanie na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowych. Następnie kontrolowanie złości, gdzie znajomość powtarzających się wczesnych sygnałów pomaga w osłabianiu jej eskalacji i ułatwia konstruktywne wyrażanie. Wreszcie rozpoznawanie i praca nad nałogowymi schematami, których obecność zdecydowanie obniża jakość życia pacjentów.
Obok samoobserwacji istotny element budowania samokontroli to samowzmacnianie. Jego podstawą jest reflektowanie pozytywnych zmian zachodzących w życiu pod wpływem podjętych działań. Może przyjmować formę nagradzania siebie w postaci konkretnych zachowań czy rytuałów np. obchodzenie rocznic abstynencji, czy też w postaci afirmacji lub werbalnych wzmocnień np. stwierdzenie "dzisiaj się nie napiłem", "już mnie nie namawiają". Ważny jest tu związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy świadomym realizowaniem pewnego programu, a jego pozytywnymi skutkami. Demotywującą rolę odgrywa gotowość do krytykowania siebie i porównywanie z innymi.
PODSUMOWANIE
Proces nabywania zdolności do samokontroli dokonuje się w oparciu o nabywanie nowych umiejętności oraz, w pewnym stopniu, poprzez przekształcanie swojego otoczenia. Zdolność ta koreluje z rozwojem oparcia w sobie i budowaniem zintegrowanego obrazu własnej osoby. Dokonuje się w trakcie realizacji programu psychoterapii uzależnienia od alkoholu i stanowi pewien jego aspekt. Szczególnie istotne dla uczenia się samokontroli są:
diagnoza problemowa: określenie deficytów i umiejętności pacjenta oraz zasoby w środowisku, które można by wykorzystać do zmiany,
proces identyfikacji siebie jako alkoholika niezbędny do budowania motywacji oraz adekwatnego wykorzystywania nowych umiejętności,
opracowanie planu uczenia i zastosowanie odpowiednich procedur modyfikacji zachowań, kontroli uczuć i myślenia,
częsta zewnętrzna kontrola postępu w realizacji programu, analiza czynników utrudniających i modyfikacja planu,
monitorowanie zmian jakościowych i ilościowych zachodzących w terapii,
zwiększanie roli samowzmacniania w procesie nabywania samokontroli,
podejmowanie własnych inicjatyw i omawianie lub korygowanie tych zachowań.
Nawet ogólne spojrzenie na problematykę samokontroli u osób uzależnionych pokazuje ten proces jako złożenie wielu czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Zapewne ważną rolę odgrywają różnice indywidualne oraz osobowość przedchorobowa. Pozostaje otwartym pytanie, na ile deficyty samokontroli wynikają z braków rozwojowych, a na ile z destrukcyjnego wpływu chemii na procesy samoregulacji. Dlatego osiągnięcie ostatecznego rezultatu może znacznie różnić się co do stopnia samokontroli, możliwości jej rozwoju i stosowanych strategii terapeutycznych.

Sławomir Grab
Doświadczenie utraty kontroli związanej z używaniem alkoholu i poczucie ograniczonego wpływu na swoje zachowanie jest dla alkoholika jednym z najtrudniejszych do zaakceptowania problemów.

Dla terapeutów całkowita abstynencja jest ważnym kryterium zdrowienia dla pacjentów stanowi wyzwanie związane z nadzieją na powrót do picia kontrolowanego. Widać, iż cele terapeuty i pacjenta rozmijają się zupełnie praktycy psychoterapii uzależnień nader często spotykają się z tęsknotami swoich pacjentów za możliwością zmiany życia bez zmiany przyzwyczajeń i zachowań. Nie ma wątpliwości, że przyznanie się do porażki i uznanie braku wpływu na dotychczasowe życie daje początek zdrowieniu. Jednak uznawanie bezsilności wobec alkoholu zadziwiająco często przekłada się na uznawanie niemożności wpływania na kształt swojego życia. Pozostaje więc do rozstrzygnięcia problem, jak dalece zdrowiejący alkoholik ma wpływ na swoje trzeźwienie i może kontrolować własne zachowania. Innymi słowy, czy proces trzeźwienia może być rozważany jako rozwój zdolności do samokontroli? Z pewną obawą przed oskarżeniami o nadmierne "spsychologizowanie" terapii alkoholików proponuję, aby rozważyć również ten aspekt trzeźwienia.

* * *
Czym jest samokontrola? Dla wielu stanowi niebezpieczeństwo samowystarczalności, dla innych jest przejawem nadużywania siły woli lub bezgranicznego zaufania "sile ego". Zgodnie z tradycyjnym rozumieniem, człowiek ma być zdolny do samoregulacyjnych czynności dzięki silnej woli. W tym znaczeniu "samokontrola" jest posiadaną właściwością, a nie zdolnością nabywaną w procesie uczenia i treningu. Prawdopodobnie konsekwencją takiego stanowiska jest zanegowanie samokontroli przez niektóre nurty leczenia alkoholików nawet, jeżeli kontrola nie odnosi się do samego picia lecz również do wszelkich działań, które zmierzały do regulowania zachowań w procesie trzeźwienia. Nurt behawioralno-poznawczy coraz silniej akcentuje znaczenie samokontroli w powrocie do zdrowia. Traktuje ją nie jako cechę osobowości, lecz raczej jako opis działania człowieka w szczególnej sytuacji. W tym znaczeniu samokontrola jest związana z możliwością nabywania i poszerzania kompetencji przez pacjentów na różnych etapach trzeźwienia. Wprowadzane do programów terapeutycznych procedury, dotyczą nie tylko uczenia kontroli własnych zachowań, ale też myślenia i procesów emocjonalnych.

PROCES SAMOKONTROLI
Proces samokontroli można opisać jako złożenie trzech elementów:
Samoobserwacja określana jako skierowanie wzmożonej uwagi na własne zachowanie oraz wewnętrzne doznania jednostki (reakcje sensoryczne i afektywne). Może mieć charakter selektywny, co wpływa na różnice indywidualne w sposobach samoobserwacji.
Samoocenianie porównanie efektów własnego zachowania z kryteriami dla niego przyjętymi. Zachodzi tu reakcja różnicowania pomiędzy tym, co człowiek faktycznie robi, a tym co powinien robić. Istotnym czynnikiem przy ocenie efektu zachowania jako sukcesu lub porażki jest dobór kryteriów, według których ocena się dokonuje.
Samowzmacnianie dostarczenie samonagradzania lub samokarania w zależności od stopnia rozbieżności pomiędzy zachowaniem, a przyjętymi przez jednostkę standardami wykonania.
Do podjęcia zachowań autokorygujących konieczne jest świadome zaangażowanie samego pacjenta, przyjmującego kryteria, według których powinna dokonywać się zmiana. Działanie mechanizmów utrudniających, a czasem uniemożliwiających pacjentowi ocenę siebie, otoczenia oraz swojego wpływu na różne aspekty życia, wyklucza możliwość uczenia się. Nabywanie zdolności do samokontroli jest możliwe wyłącznie w przypadku osób podejmujących leczenie, a nie w oparciu o utrzymanie samej abstynencji.
SAMOKONTROLA JAKO ATRYBUT ROZWOJU TOŻSAMOŚCI ALKOHOLIKA
Jeżeli przyjmiemy, że proces trzeźwienia jest nabywaniem i rozwojem tożsamości alkoholika, to zdolność do samokontroli będzie zróżnicowana w zależności od etapu rozwoju tożsamości. Zróżnicowanie to dotyczy poczucia stopnia i lokalizacji samokontroli.
POCZUCIE STOPNIA SAMOKONTROLII
Początkowo doświadczenie utraty kontroli przekłada się na okresy picia i okresy całkowitej abstynencji, kiedy to narastające napięcie dezorganizuje normalne funkcjonowanie. Charakterystyczne dla dynamiki tego procesu jest zmieniające się przekonanie o możliwości wpływu na swoje postępowanie. Z jednej strony pojawia się ścisła samokontrola dotycząca uczestniczenia w sytuacjach alkoholowych, z drugiej zaś istnieje przekonanie o obecności szeregu obiektywnych przyczyn, z powodu których całkowita abstynencja jest niemożliwa. Poczucie sprawowania kontroli nad własnymi zachowaniami związanymi z piciem jest jeszcze podstawą do wyznaczania celów osobistych, jednak umiejętność dokonywania oceny siebie i podejmowanych efektywnych działań jest już znikoma. Zaprzeczanie uniemożliwia obiektywną weryfikację celów, a wszelkie niepowodzenia przypisywane są zewnętrznym czynnikom. Z czasem rośnie poczucie braku wpływu na własne zachowania, ale nie jako braku kompetencji, lecz jako bezradność wobec przytłaczającego i zniewalającego środowiska.
We wstępnym etapie leczenia większość pacjentów przyznaje się do utraty zaufania do siebie i do osłabionej samokontroli. Coraz wyraźniej dostrzegana destrukcja pogłębia poczucie słabości oraz przekonanie o utracie zdolności do kierowania swoim życiem. Na przemian pojawia się podporządkowanie w stosunku do terapeutów oraz zachowania świadczące o niechęci wobec leczenia, buntowniczość i opór. Część pacjentów po uzyskaniu podstawowych informacji o naturze uzależnienia i elementarnych wskazówek, dotyczących umiejętności koniecznych do utrzymania abstynencji, rezygnuje z terapii, podejmując kolejną najczęściej nieudaną próbę zmiany swojego funkcjonowania. Dla większości jest to jednak okres, w którym dokonuje się krytyczna autodiagnoza własnych umiejętności, a wraz z nią pojawiają się próby tworzenia nowych jakości w oparciu o normy przyjmowane z zewnątrz. To czas szczególnie ważny dla procesu rozwoju zdolności do samokontroli. Zachowanie zdominowane jest przez dostarczane z zewnątrz zasady, a próbom wprowadzania konstruktywnych zmian w życiu towarzyszy unikanie odpowiedzialności za ich konsekwencje. Wprawdzie pacjenci poświęcają dużo uwagi kontrolowaniu własnych zachowań i emocji, jednak w ocenie konsekwencji nadal pozostaje tendencja do przypisywania odpowiedzialności czynnikom zewnętrznym.
W miarę trwania procesu psychoterapii pojawia się coraz więcej prób kontrolowania swoich zachowań, myślenia i emocji. W przypadku kontroli zachowań zaczyna dominować realizacja zaleceń oraz postawa "muszę wytrzymać". Jest to ważny etap budowania odpowiedzialności za proces trzeźwienia. Kontrolowanie emocji często sprowadza się jeszcze do ich tłumienia, ale pojawiają się już pierwsze konstruktywne sposoby wyrażania uczuć i powstrzymywania impulsywnych reakcji. Trudne jest kontrolowanie myślenia, przede wszystkim ze względu na brak kompetencji w wyznaczaniu celów i planowaniu własnej aktywności. Świadomość tych deficytów jest jednak niewielka, więc konfrontacja nieumiejętnie wyznaczanych celów z trudnościami w ich realizacji rodzi frustrację i wzrost napięcia. Taki stan jest często pierwszym etapem w rozwoju nawrotu choroby.
W miarę realizacji programu terapii nastawionego na uczenie nowych umiejętności rośnie zarówno świadomość własnych kompetencji, jak i ograniczeń. Ocena możliwości kierowania swoim postępowaniem oraz samokontroli emocji i procesów poznawczych oparta jest, w coraz większym stopniu, na obiektywnych kryteriach. Wśród nich istotne są wskaźniki skuteczności planowego działania, realizacji stawianych sobie celów i przyjętych wartości. Na tym etapie budowanie zdolności do samokontroli opiera się zarówno na ocenie własnego zachowania, jak i gotowości do przyjmowania oceny z zewnątrz. Ocena jest ważnym elementem weryfikacji swoich umiejętności. Czynnik wyróżniający ten etap to poświęcenie uwagi nie tylko zachowaniom abstynenckim, ale i wszelkim innym, które są dla pacjenta źródłem negatywnych konsekwencji (zachowania nałogowe). Rosnące kompetencje w zakresie radzenia sobie z głodem, zapobiegania nawrotom, kontroli zachowań nałogowych są dla pacjentów bardzo dużym źródłem wzmocnień.
POCZUCIE LOKALIZACJI KONTROLI
Istotnym dla opisu rozwoju zdolności do samokontroli u osób uzależnionych jest zagadnienie poczucia lokalizacji kontroli. W literaturze przyjmuje się dwa typy samokontroli: osoby o poczuciu kontroli wewnętrznej oraz osoby o poczuciu kontroli zewnętrznej. Bez szczegółowego wdawania się w różnicowanie, można stwierdzić, iż osoby pierwszego typu kierują się w swoich zachowaniach wewnętrznymi, osobistymi kryteriami (można mówić tutaj o pewnej niezależności, autonomii, kreatywności w realizacji planów, większej akceptacji siebie), a u osób drugiego typu samokontrola jest wynikiem nacisków z zewnątrz ze strony środowiska i społeczeństwa (oparcie, jakie znajdują w innych, zapewnia im ochronę, sprawdzają siebie w porównaniu z innymi, są bardziej podatne na sugestię, dążą do zrutynizowania życia).
Osoba decydująca się na podjęcie leczenia kieruje się przede wszystkim naciskami z zewnątrz oraz negatywną opinią społeczną. Towarzyszy temu obawa bycia alkoholikiem oraz złość na otoczenie, a podporządkowanie występuje na przemian z buntem i wojowniczością. Wielu pacjentów przyznaje, że decyzja o rozpoczęciu leczenia była jedynie próbą uniknięcia dalszych, przykrych konsekwencji związanych z piciem alkoholu, a towarzyszyło temu poczucie niesprawiedliwości i przekonanie o możliwości powrotu do picia kontrolowanego. Pierwszy etap leczenia charakteryzuje się wzrostem zależności dominującą postawą jest próba przerzucenia ciężaru odpowiedzialności za postępy w terapii na terapeutów, a czasem na otoczenie. Obecne są przekonania typu: "jestem chory więc mnie leczcie", "bliscy powinni mnie wspierać" lub "oni nie powinni mnie denerwować". Jednocześnie część celów terapeutycznych akcentuje konieczność budowania zewnętrznego oparcia, korzystania z grup samopomocowych lub sponsoringu, jednak ważna jest aktywność własna pacjenta w aranżowaniu takich sytuacji.
Nabywanie kompetencji, stabilizacja życia i poprawa sytuacji społecznej sprzyja poszukiwaniu nowych norm, chociaż często motywacją do pozostawania w terapii nadal jest obawa przed konsekwencjami i brak innej alternatywy. Sama abstynencja zaczyna być dla pacjentów źródłem poczucia wartości, rośnie także przekonanie o możliwościach dokonywania samodzielnych zmian.
Stopniowo uwewnętrzniane są normy przekazywane w terapii. Przy rosnącej świadomości własnych ograniczeń i możliwości dokonuje się budowanie adekwatnego obrazu siebie. Potwierdzenie swojego uzależnienia i akceptacja faktu bycia alkoholikiem związane są z rosnącą autonomią i przyjęciem odpowiedzialności za własne wybory.
PROCEDURA PRACY NAD SAMOKONTROLĄ
Samokontrola związana jest z wytworzeniem jakiejś reakcji kontrolującej dotychczasowe zachowanie, którego konsekwencje stały się uciążliwe i przewyższają osiągane gratyfikacje. Pracę nad rozwojem zdolności do kierowania sobą można rozpocząć, gdy pacjent zaczyna zdawać sobie sprawę z problemu, podejmuje decyzję o rozpoczęciu pracy nad nim i oczekuje poprawy, jako efektu swoich wysiłków. W przypadku osób uzależnionych spełnienie każdego z tych warunków utrudnione jest działaniem silnych mechanizmów zaprzeczania. Uświadomienie problemu to zwykle długotrwały proces, angażujący otoczenie alkoholika, wymagający niekiedy określonych strategii postępowania i oparty przede wszystkim na postępującej destrukcji w różnych obszarach życia. Podjęcie decyzji o leczeniu nigdy nie jest równoznaczne z aktywną współpracą pacjenta. Motywacja do rozpoczęcia i kontynuowania terapii jest bardzo niestabilna i wymaga stałej uwagi terapeuty. Rozbieżność pomiędzy oceną własnych kompetencji, a faktycznym ich poziomem zwykle dla alkoholika jest nieczytelna oczekiwanie zmian staje się więc źródłem frustracji i postępującego spadku motywacji do leczenia.
Naturalne zjawiska w pracy z osobami uzależnionymi to: obecność nałogowych zachowań oraz szczególnej "nałogowej logiki", służącej do interpretacji siebie i otoczenia. Wzmacniają one obawy przed nieznanym i potencjalnie "mniej przyjemnym" stylem życia, opartym na abstynencji oraz obniżają zdolność do krytycznej oceny dotychczasowego życia. Zaangażowanie w pracę nad zwiększaniem zdolności do samokontroli zależy od obecności wielu czynników. Pierwszą grupą są czynniki zwiększające motywację do zmiany przede wszystkim silny dyskomfort związany z dotychczasowym zachowaniem i chęć uniknięcia dezaprobaty społecznej. Ważna jest także obecność innych leczących się alkoholików i trzeźwych terapeutów, jako element presji zewnętrznej i źródło modelowania. Wreszcie samo podjęcie decyzji o leczeniu i towarzysząca temu aprobata społeczna dają satysfakcję i poczucie znaczenia. Druga grupa to czynniki utrudniające zaangażowanie podstawowe wydaje się być tutaj traktowanie przez pacjenta swojego zachowania jako pozostającego poza wszelką kontrolą i zbyt trudnego do modyfikacji. Przez wielu pacjentów abstynencja, jako podstawowe kryterium zmiany jest spostrzegana jako nieosiągalna tym bardziej, że praktycznie w historii każdego z nich były już obietnice jej utrzymania. Całości dopełniają utrwalone schematy używania alkoholu i presja innych, pijących w środowisku. Biorąc pod uwagę fakt, iż działanie alkoholu jest źródłem ulgi, a bezpośrednie, pozytywne skutki wyprzedzają negatywne konsekwencje, to próby zmiany mogą być podejmowane tylko w oparciu o ustrukturalizowany program terapeutyczny.
Taki program zawiera szereg procedur, które mają pomóc pacjentowi w realizacji celów terapeutycznych, związanych z nabywaniem kompetencji do kontrolowania swoich zachowań, uczuć i myślenia. Niektóre z omówionych poniżej procedur, chociaż standardowo używane w terapii uzależnień, nie zawsze traktowane są jako narzędzia do uczenia samokontroli.
KONTRAKT TERAPEUTYCZNY
Zwykle jest to pierwszy element programu terapeutycznego, z którym styka się pacjent. Poprzez wzajemne ustalenia, dotyczące czasu trwania i warunków realizacji kontraktu, tworzymy podstawy kontroli, akcentując jednocześnie własną odpowiedzialność pacjenta za udział w leczeniu. Początkowo kierujemy jego uwagę na zachowania związane z udziałem w programie, podkreślając znaczenie abstynencji, uczestnictwa i zaangażowania. Ważnym elementem w przypadku budowania zdolności do samokontroli jest porządkujący charakter kontraktu. Stabilizacja życia i koncentracja zachowań wokół ustalonych kryteriów pomaga pacjentowi w utrzymaniu pożądanego kierunku zmian i umożliwia ocenę dokonanych postępów to z kolei wzmacnia przekonanie o możliwości wywierania wpływu na własne życie. Odpowiednio zbudowany kontrakt akcentuje znaczenie własnej aktywności pacjenta, wyznacza ramy współpracy i mobilizuje go do kontrolowania swoich zachowań w celu utrzymania się w programie. Początkowo dominują tu zachowania abstynenckie, pojawiające się w sytuacjach związanych dotychczas z piciem. Mają one za zadanie nie tyle zmniejszyć samą chęć napicia się lub doświadczenia ulgi, co dotrzymanie warunków kontraktu. W rezultacie takiego zachowania pojawia się satysfakcja wynikająca z realizacji nowych wartości, nabywanych w trakcie leczenia.
REALIZOWANIE ZADAŃ W OSOBISTYM PLANIE TERAPII
W programie terapeutycznym ukierunkowanym na uczenie się samokontroli, określenie zadań jest elementem o podstawowym znaczeniu. W ciągu wielu lat choroby narasta przekonanie o niemożności dokonania zmiany swojego życia. Stale obecne jest także wynikające z natury uzależnienia przekonanie o częściowej przynajmniej odpowiedzialności otoczenia za zaistniałą sytuację. Procedura OPT, dzięki diagnozie problemowej, pozwala na precyzyjny dobór i stopniowanie trudności zadań. Stworzenie warunków do szybkiej weryfikacji ich rezultatów jest podstawą budowania umiejętności samoobserwacji i oceny efektów. Dokonywanie małych zmian podnosi motywację i zwiększa zaangażowanie pacjenta, zaś konieczność realizowania "prac domowych" daje możliwość stałej ewaluacji wprowadzanych, konstruktywnych zachowań. Proces terapii wykracza tym sposobem poza ściany gabinetu i strukturalizuje życie codzienne pacjenta. Niebagatelnego znaczenia nabiera tu interakcja z osobą pomagającą wykorzystanie do planowania dalszej aktywności dotychczasowych doświadczeń pacjenta, buduje poczucie współtworzenia procesu. Jest to kolejny element ugruntowania odpowiedzialności za własne postępy w leczeniu.
TRENOWANIE NOWYCH ZACHOWAŃ
Szczególne miejsce w procesie nabywania zdolności do samokontroli ma trenowanie zachowań konstruktywnych. Przeważająca część pacjentów w początkach swojego leczenia jest przekonana o posiadaniu kompetencji niezbędnych do wprowadzania pożądanych zachowań. Na taki stan rzeczy wpływają nie tylko mechanizmy obronne, lecz także sposób realizacji programów terapeutycznych. Dominują niekiedy w nich intensywne oddziaływania, mające na celu przekazanie pacjentom niezbędnej wiedzy. Przy braku odpowiednich warunków umożliwiających porównanie posiadanych informacji z własnymi umiejętnościami, pacjenci nabierają przekonania o możliwościach wywierania wpływu i kontrolowania różnych sytuacji. Nie ma to najczęściej żadnego pokrycia w rzeczywistości, ale staje się potencjalnym źródłem napięcia i sprzyja budowaniu nieadekwatnego obrazu siebie jako alkoholika. Z drugiej strony ogromnie ważne jest, aby wprowadzanie trenowania nowych zachowań nie wyprzedzało zbytnio postępów w pracy nad identyfikacją i bezsilnością. O ile w pierwszej fazie terapii ważne jest dostarczenie pacjentom umiejętności służących do zachowania abstynencji jako warunku kontynuacji programu (i nie jest tu najistotniejsze, czy pacjent uznaje się już za alkoholika, czy też nie), o tyle utrwalanie na dalszych etapach przekonania, że do utrzymania abstynencji wystarczą jedynie zachowania konstruktywne, uniemożliwia praktycznie trzeźwienie.
Zgodnie z założeniami Teorii Uczenia Społecznego, braki w zakresie zachowań konstruktywnych są czynnikiem wysokiego ryzyka. W połączeniu z wymaganiami sytuacyjnymi mogą osłabiać zdolność pacjenta do skutecznego radzenia sobie z trudnościami. Jedna z głównych tez programu leczenia opartego na TUS zakłada, iż deficyty umiejętności interpersonalnych zmniejszają poziom kontroli nad sytuacją oraz utrudniają podjęcie zachowań alternatywnych. Dalszą konsekwencją tychże deficytów jest mała skuteczność w budowaniu systemu wsparcia społecznego i większa "interpersonalna wrażliwość", której efektem może być znaczny wzrost napięcia w sytuacjach społecznych. Trenowanie deficytowych zachowań stanowi podstawę w nabywaniu nowych umiejętności, pozwalających na lepsze radzenie sobie w sytuacjach zagrażających, dostarcza także narzędzi umożliwiających korzystanie ze wsparcia innych ludzi.
Podobnie rzecz się ma z czynnikami intrapersonalnymi. Oczekiwanie na szybki efekt działania alkoholu w postaci obniżenia napięcia, czy bardziej ogólnie doświadczenia ulgi jest podstawową motywacją picia w sytuacjach związanych z radzeniem sobie z przykrymi emocjami. Repertuar innych zachowań, których zastosowanie nie pociąga za sobą negatywnych konsekwencji, jest dla pacjentów na ogół nieznany. Ćwiczenia poznawcze np. zatrzymywanie myśli, powtarzanie określonych treści, używanie przedmiotów przypominających ważne informacje, przyczyniają się do utrzymania w świadomości zarówno negatywnych konsekwencji zachowań alkoholowych, jak i pozytywnych efektów zachowań abstynenckich. Pozwala to na świadome podjęcie decyzji o zaniechaniu niepożądanej aktywności. Z drugiej strony nabywanie efektywnych sposobów radzenia sobie z napięciem np. trening relaksacyjny, rozpoznawanie elementów sytuacji trudnej i ocena możliwości zmiany zachowań, zwiększają poczucie samokontroli i ułatwiają radzenie sobie w sytuacjach stresowych.
MODYFIKACJA OTOCZENIA
Osoby uzależnione mają z reguły za sobą wielokrotne, nieudane próby utrzymania abstynencji, podejmowane w różnych okresach życia. Jako najczęstsze źródło niepowodzeń wskazują zwykle niesprzyjające środowisko namawiających kolegów, obyczaj picia w pracy, stałą obecność alkoholu w domu itp. Terapeuci wyjaśnienia te traktują jako przejaw działania psychologicznych mechanizmów uzależnienia, bliscy jako wykręty i kłamstwa. Jednak trzeba stwierdzić, iż to, co dla czynnego alkoholika jest pretekstem do picia, dla osoby leczącej się stanowi rzeczywiste i poważne źródło zagrożeń. Niesprzyjające środowisko społeczne z całą pewnością wpływa na jakość trzeźwienia, chociaż błędem byłoby przypisywanie mu znaczenia podstawowego dla tego procesu. W różnych momentach realizacji programu terapeutycznego pacjent dokonuje oceny sytuacji trudnych, a wraz z nią planuje własną aktywność, która ma zabezpieczyć go przed negatywnymi konsekwencjami. Ocenia tym sposobem swój wpływ na daną sytuację oraz stopień, w jakim kontroluje różne jej aspekty. Oczywiście podstawą planowania są postępy w terapii, związane z rosnącą świadomością uzależnienia i coraz wyższym poziomem kompetencji. Jednak w początkowej fazie leczenia ani świadomość uzależnienia, ani kompetencje nie są na poziomie gwarantującym utrzymanie abstynencji. Istotną rolę w tej sytuacji może odgrywać modyfikacja otoczenia, której procedury służą do kreowania warunków minimalizujących wystąpienie niepożądanego zachowania. Zalecane tu sposoby kontroli obejmują wprowadzanie zmian:
w otoczeniu tak, aby uniemożliwić wystąpienie niepożądanego zachowania podstawowym sposobem jest usuwanie alkoholu z domu, umowa z bliskimi i znajomymi o nieużywaniu alkoholu w obecności pacjenta, unikanie sytuacji alkoholowych, bezalkoholowe imprezy, zmiana drogi do pracy, jeśli zachodziło prawdopodobieństwo napicia się, itp.,
w otoczeniu społecznym tak, aby inne osoby miały kontrolę nad okolicznościami sprzyjającymi wystąpieniu określonych zachowań najczęściej jest to zapewnienie sobie wsparcia ze strony sponsora lub innych trzeźwych alkoholików w sytuacjach, które pacjent uznaje za niebezpieczne dla swojej abstynencji, umawianie się z bliskimi na informacje o zachowaniu w różnych sytuacjach potencjalnie zagrażających, zmiana miejsca zamieszkania np. na hotel, by uniknąć powrotu do patologicznego środowiska,
fizycznych lub fizjologicznych wa runków funkcjonowania człowieka, tak aby nie dopuścić do niepożądanego zachowania w tym przypadku chodzi głównie o używanie środków farmakologicznych jako "zabezpieczenia" przed wypiciem alkoholu. Skuteczność tego sposobu jest ograniczona, a stosowanie go bez psychoterapii praktycznie nie rokuje poprawy. Szczególne miejsce ma w naszym kraju używanie anticolu jako stosunkowo taniego i bardzo rozpowszechnionego środka. Wprawdzie krytykowany, służy niekiedy do kontroli abstynencji w sytuacji, w której pacjent podejmujący leczenie ambulatoryjne, nie jest pewny jej utrzymania, a anticolu używa w bardzo ograniczonym zakresie i czasie.
Wszystkie te przypadki zakładają ograniczenie własnej kontroli na rzecz zewnętrznych czynników, pozwalających na uniknięcie niepożądanego zachowania. Metoda ta spełnia ogromną rolę w rozwijaniu zdolności do samokontroli, ale stosowanie jej bez jednoczesnego uczestnictwa w terapii i uczenia się nowych umiejętności jest niecelowe.
SAMOOBSERWACJA I SAMOWZMACNIANIE
Samoobserwacja i samowzmacnianie to elementy procesu samokontroli, ale i metody pracy nad osiąganiem zmiany. Już na bardzo wczesnym etapie terapii pacjenci otrzymują zadanie zapisywania w określony sposób uczuć towarzyszących różnym sytuacjom. Procedura ta zwana "Dzienniczkiem uczuć" stała się jednym z podstawowych sposobów samoobserwacji. Początkowo dotyczyła ogólnie pracy nad uczuciami, obecnie w różnych odmianach stanowi skuteczne narzędzie pracy nad złością, głodem alkoholowym, nawrotami choroby. Strategia, polegająca na systematycznym zapisywaniu emocji towarzyszących konkretnym zachowaniom czy wydarzeniom, okazała się bardzo użytecznym narzędziem budowania wglądu, rozpoznawania dynamiki własnych reakcji i planowania określonych zachowań. Obserwacja i notowanie własnych myśli, uczuć czy zachowań pomaga w większym stopniu zdać sobie sprawę z ich występowania w przeciągu określonego czasu pozwala również na obserwację zachodzących zmian i dokonywanie autokorekty. Satysfakcjonujące zmiany są źródłem pozytywnych wzmocnień i ważną informacją o nabywanych, nowych umiejętnościach oraz możliwościach większego wpływu na siebie i swoje otoczenie. Istotne jest, by proces ten był monitorowany i konsultowany przez terapeutę działanie psychologicznych mechanizmów uzależnienia może bowiem wpływać na nieadekwatną ocenę swoich możliwości. Pacjent zaczyna wtedy myśleć o kontrolowaniu i zmianie sytuacji, na które nie ma właściwie żadnego wpływu lub wpływ ograniczony. Szczególnie chodzi tutaj o nadmiarowe planowanie, pomijanie niektórych istotnych aspektów rzeczywistości, przecenianie swoich umiejętności, nieliczenie się z obiektywnymi przeszkodami. Równie ważna jest tendencja do koncentracji na natychmiastowych efektach swoich zachowań, a przez to pomijanie działań przynoszących pozytywne rezultaty dopiero po pewnym czasie.
Wiedza o własnych zachowaniach, schematach myślenia i emocjach pochodząca z samoobserwacji jest podstawą do wprowadzania nowych technik samokontroli. Wymienić trzeba tutaj: techniki pracy nad zapobieganiem nawrotom choroby rozpoznawanie sytuacji zagrażających, techniki zatrzymywania myśli, planowanie na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowych. Następnie kontrolowanie złości, gdzie znajomość powtarzających się wczesnych sygnałów pomaga w osłabianiu jej eskalacji i ułatwia konstruktywne wyrażanie. Wreszcie rozpoznawanie i praca nad nałogowymi schematami, których obecność zdecydowanie obniża jakość życia pacjentów.
Obok samoobserwacji istotny element budowania samokontroli to samowzmacnianie. Jego podstawą jest reflektowanie pozytywnych zmian zachodzących w życiu pod wpływem podjętych działań. Może przyjmować formę nagradzania siebie w postaci konkretnych zachowań czy rytuałów np. obchodzenie rocznic abstynencji, czy też w postaci afirmacji lub werbalnych wzmocnień np. stwierdzenie "dzisiaj się nie napiłem", "już mnie nie namawiają". Ważny jest tu związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy świadomym realizowaniem pewnego programu, a jego pozytywnymi skutkami. Demotywującą rolę odgrywa gotowość do krytykowania siebie i porównywanie z innymi.
PODSUMOWANIE
Proces nabywania zdolności do samokontroli dokonuje się w oparciu o nabywanie nowych umiejętności oraz, w pewnym stopniu, poprzez przekształcanie swojego otoczenia. Zdolność ta koreluje z rozwojem oparcia w sobie i budowaniem zintegrowanego obrazu własnej osoby. Dokonuje się w trakcie realizacji programu psychoterapii uzależnienia od alkoholu i stanowi pewien jego aspekt. Szczególnie istotne dla uczenia się samokontroli są:
diagnoza problemowa: określenie deficytów i umiejętności pacjenta oraz zasoby w środowisku, które można by wykorzystać do zmiany,
proces identyfikacji siebie jako alkoholika niezbędny do budowania motywacji oraz adekwatnego wykorzystywania nowych umiejętności,
opracowanie planu uczenia i zastosowanie odpowiednich procedur modyfikacji zachowań, kontroli uczuć i myślenia,
częsta zewnętrzna kontrola postępu w realizacji programu, analiza czynników utrudniających i modyfikacja planu,
monitorowanie zmian jakościowych i ilościowych zachodzących w terapii,
zwiększanie roli samowzmacniania w procesie nabywania samokontroli,
podejmowanie własnych inicjatyw i omawianie lub korygowanie tych zachowań.
Nawet ogólne spojrzenie na problematykę samokontroli u osób uzależnionych pokazuje ten proces jako złożenie wielu czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Zapewne ważną rolę odgrywają różnice indywidualne oraz osobowość przedchorobowa. Pozostaje otwartym pytanie, na ile deficyty samokontroli wynikają z braków rozwojowych, a na ile z destrukcyjnego wpływu chemii na procesy samoregulacji. Dlatego osiągnięcie ostatecznego rezultatu może znacznie różnić się co do stopnia samokontroli, możliwości jej rozwoju i stosowanych strategii terapeutycznych.

Sławomir Grab
Subskrybuj:
Posty (Atom)