Wiara ma to do siebie, Że jeszcze po zniknięciu Nie przestaje działać. Ernest Reman

poniedziałek, 11 października 2010

" WIZJONER "

Zawsze rzeczy których się obawiałem, prędzej czy później przytrafiały mi się, a wizja niepowodzenia przeważała nad całym moim pozytywnym myśleniem.
Nie mogę tego zrozumieć jakich zaniedbań a nawet nieprawidłowości dokonali moi rodzice
w moim wychowaniu, że tak tak bałem się wychylić, poza szereg przeciętności, by nie narazić się na ośmieszenie. Zawsze bałem się tego co nowe, nieznane i z góry
skazywałem się na klęskę. Nikt nigdy mnie nie zachęcał do tego bym mógł pokazać co potrafię, do rozwijania moich talentów, do realizacji pragnień. Nikt mnie nie pochwalił, bym
starał się bardziej. Moje pragnienia ważne były tylko dla mnie i nikogo to nie interesowało.
Wspominając szczenięce czasy, mam przed oczami obraz szarego chłopca w jego szarym życiu. Najgorszy okres mojego młodego życia przypadł na czas gdy moje siostry powychodziły za mąż. Obie wyszły za alkoholików i miałem w domu oprócz ojca, jeszcze dwóch pijaków. Burdy i awantury były na porządku dziennym a gdy alkohol pojawiał się na stole ja już miałem wizje tego co będzie dalej.
Przyglądając się temu plugawemu życiu, miałem piękną wizje swojego dorosłego życia.
Że ja nie będę taki jak oni, że będę słodki dla swojej żony, opiekuńczy dla rodziny a w domu będzie zgoda i miłość, tyle tylko że mi się ten szmerek alkoholowy już wówczas bardzo podobał. Miałem wizję że będę kiedyś w swoim domu pił tylko dobre winko i to w sobotę wieczorem. Że będę miał wspaniale wyposażony barek w szlachetne i drogie trunki, by częstować zaproszonych  gości. Muszę się tu przyznać że barek posiadałem, nawet
nie jeden ale jeżeli w nich już coś stało to nic specjalnego i nie na długo.
W dorosłym życiu alkohol smakował mi coraz bardziej a ja byłem coraz bardziej nieudolny.
Życie rodzinne miało niewiele wspólnego z moimi wizjami i wszystko było nie tak. Ale potem zacząłem się w końcu wyróżniać i już ludzie mnie zauważali i mówili o mnie.
Mówili o mnie że jestem pijak, nierób i bumelant a ja potrzebowałem jeszcze więcej alkoholu, bo takie sądy były dla mnie niesprawiedliwe. Piłem w samotności bo w tedy miałem najlepsze wizje. Marzyłem o kimś, kto ma odwagę, pewność siebie, łatwo nawiązuje kontakty, jest wytrwały, posiada upór i szacunek u ludzi. Wizje kończyły się, gdy alkohol przestawał działać a mnie było w tedy smutno i źle. Czułem się bardzo samotny i nierozumiany.
Zjeżdżając tym slalomem pomiędzy ciągiem i kacem coraz bardziej w dół, traciłem wszystko, nawet samego siebie. Najgorsza wizja jaka obsesyjnie do mnie powracała, była
ta że teraz w końcu mi się uda pić kontrolowanie.
Przyszedł czas że już przy mnie nie było nikogo, brakło mi środków do życia, głód zajrzał mi w oczy. Bez perspektyw na dalsze życie zrobiłem ocenę samego siebie i wyszło mi że jestem nikim, nic nie potrafię i dalsze życie nie ma sensu.
Wizja mojego odejścia z tego świata była prosta, alkohol i psychotropy. Więc kupiłem alkohol, zaopatrzyłem się w potrzebne leki, zastawiłem stół różnymi przekąskami, jak na prawdziwą stypę przystało i uśmierciłem tamtego człowieka.
Obudziłem się w szpitalu i było mi wstyd że robię kłopot ludziom.
Zostawiłem dom i jak w piosence, wsiadłem do pociągu byle jakiego, by szukać drogi.
Dziwne ale poczułem się wolny, nie skrępowany, zostałem pacjentem Pana Boga.
Dziś mija już sześć lat, odkąd mam nowe życie, które mi podarował i ciągle mnie mile zaskakuje. Odkryłem w sobie wiele talentów o które się nawet nie posądzałem.
Droga jaką mi wskazał łatwą nie była i nie jest, to wzloty i upadki radość i smutek, lecz
nigdy nie byłem rozczarowany. Wychodziłem z założenia że moje upadki czemuś służą
i zawsze się to sprawdzało, bo później było tylko lepiej. Dzięki temu dziś jestem trzeźwy a gość z mojej pijanej wizji, który miał odwagę, pewność siebie, łatwość nawiązywania kontaktów, wytrwałość, posiadał upór i szacunek u ludzi, to ja, trzeźwiejący alkoholik.  
                                                                                          SIGIMUND



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz