Wiara ma to do siebie, Że jeszcze po zniknięciu Nie przestaje działać. Ernest Reman

poniedziałek, 2 stycznia 2012

" ILUZJA POSTANOWIEŃ NOWOROCZNYCH "

Tego typu postanowienia są bardzo powszechne, ale ich realizacja daleka od ideału. Przekonanie, że noworoczne deklaracje będą skuteczne, wiąże się z samym czasem, kiedy są podejmowane. Od zawsze bowiem zmiana daty kojarzyła nam się z Czymś istotnym, przełomowym. Zamykamy pewien okres i otworem staje przed nami zupełnie nowy etap. To jest oczywiście bardzo złudne. Tak naprawdę żaden przełom nie następuje w związku ze zmianą daty. Ludzie sami wymyślili tę psychologiczną barierę. Świętowanie Nowego Roku wydaje nam się czymś wzniosłym, wyjątkowym, więc i budzi się w nas przekonanie, że czas na zmiany. Tak też bywa z naszymi postanowieniami dotyczącymi zaprzestania picia. Tymczasem ich efektywność jest niewielka. Najlepszym okresem na zmiany nie jest przełom grudnia i stycznia, a… okres w którym osiągniemy kolejną porażkę kontrolowanego picia. Wówczas bowiem mamy największą motywacje do zrobienia coś z własnym życiem.
Najczęściej przed Nowym Rokiem obiecujemy sobie, że przestaniemy pić, zadbamy o swoje zdrowie. Niemiej niewielu udaje się wytrwać w swoim postanowieniu i w zasadzie już 1 stycznia cześć z nas sięga po kieliszek. Co zrobić, żeby nasze postanowienia, nie były tylko czczym gadaniem?
Tak to jest z tymi noworocznymi postanowieniami, że w pierwszej chwili, tuż przed Nowym Rokiem, mamy do nich motywację, a o północy błyskawicznie się to zmienia. Na to składa się wiele czynników. Najczęściej postanowienie noworoczne dotyczy głębokich przemian. Skończenie z piciem wydaje się proste, kiedy o tym pomyślimy, ale tak naprawdę nie da się zwalczyć nałogu ot tak - pstrykając w palce. By móc dokonać tego typu zmian, nie można rzucać się na głęboką wodę. Tymczasem tak właśnie robimy, co jest podstawowym błędem. Mówimy sobie, już po pierwszym stycznia nie wezmę alkoholu do ust, zajmę się robotą, zacznę biegać. Należy mierzyć siły na zamiary. Zmiany trzeba więc wprowadzać stopniowo. Najlepiej mieć konkretny plan ich realizacji.
Nie obiecujmy sobie, że po Nowym Roku rzucimy picie, najpierw o tym pomyślimy, dopiero potem opracowujemy plan działania. Małymi kroczkami ( kto mi może pomóc? ) nabieramy rozpędu ( rozpoczynamy terapię, szukamy pomocy w A.A. ) i nawet nie zauważymy, kiedy osiągniemy zamierzony cel. Pewnie wśród nas są osoby, którym się to udało. Miały silną motywację. Ale większość nie jest tak zdeterminowana, by wprowadzać zmiany jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Poza tym postanowienie kojarzy się z czymś, co trzeba zrobić, cała sztuka w tym, by to nie był przymus, a chęć.
Więc jeżeli zobowiążemy się do pewnych rzeczy, zwłaszcza przed bliskimi, czujemy większą motywację. Chcemy być postrzegani jako osoby konsekwentne, na których można polegać. Takie deklaracje są dobrym bodźcem hamulcowym, jeśli chodzi o powrót do nałogu. Warto więc stosować tę metodę. Może być skuteczna.
Dla niektórych osób takie postanowienia są potrzebne. Plusem postanowień noworocznych jest już sam fakt, że zastanawiamy się, co chcemy zmienić w naszym życiu. Rzadko bowiem mamy taką okazję. Właściwie są dwa wydarzenia w ciągu roku, kiedy nachodzą nas podobne refleksje: sylwester i dzień naszych urodzin. Analizujemy nasze sukcesy, porażki. Wdrażanie postanowień wymaga jednak od nas znacznie więcej zaangażowania i wysiłku. Wystarczy, że zwrócimy uwagę na to, co powinniśmy zmienić w przyszłości. Być może podjąć kroki w tym kierunku, a nie koncentrować się na celu samym w sobie. Jeżeli od razu pchamy się na głęboką wodę, możemy się utopić, jeśli stopniowo, małymi kroczkami będziemy się w niej zanurzać, dojdziemy do momentu, kiedy będziemy mogli swobodnie płynąć. Do celu…

Do zobaczenia w trzeźwości!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz